sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 21

31.08.2013r, Dortmund 14:00

Pędziłam przez miasto jak szalona. Dobrze, ze odebrałam ten telefon. Dzwonili ze szpitala. Prosili, żebym przyjechała jak najszybciej. Nie dbając o to czy przechodzę na zielonym czy czerwonym świetle zmierzałam do szpitala. Jak najszybciej pognałam do pokoju lekarskiego, aby dowiedzieć się co się stało. W mojej głowie układały się już najczarniejsze scenariusze.
-Doktorze, co z mamą? Dlaczego miałam przyjechać?
-Pani mama...- zaczął lekarz
-O Boże nie...
-Nie, spokojnie, ona żyje tylko...
-Tylko co? Panie doktorze proszę nie trzymać mnie w niepewności.
-Stan jej zdrowia się pogorszył.
-Co to znaczy?
-Straciła całkowicie pamięć. Nie pamięta nawet nazwy prostych rzeczy takich hak kubek czy długopis.
-Mogę do Niej zajrzeć?
-Tak, oczywiście- zgodził się mężczyzna
Skierowałam się w stronę mamy. Leżała na łóżku i obserwowała wszystkie kąty tak jakby nie wiedziała gdzie jest.
-Mamo? Poznajesz mnie?
-Mamo?- powtórzyła moja rodzicielka
Zachowywała się jak cudzoziemiec na obczyźnie, który nie do koca rozumie co się do niego mówi.
-Tak. Jestem Zosia. Twoja córka. Pamiętasz?
-Mam córkę?
Jestem załamana.
Nie wiem co mam zrobić i to jest najgorsze.
Ta niemoc zrobienia czegokolwiek.
Po chwili przyszedł lekarz by powiadomić mnie, że dobrze by było gdyby mama została na obserwacji.
-Dobrze, panie doktorze ale moze mi Pan powiedzieć kiedy ona odzyska pamięć?
-Nie mogę tego niestety określić. Chciałbym ale nie mogę. Może tydzień, miesiąc, rok. Może zajść też taka sytuacja, że wcale jej nie odzyska. Ale w tej chwili nie jestem w stanie nic powiedzieć. Jutro zrobimy specjalistyczne badania i wszystko nam się rozjaśni. Dziś nie będę już męczyć pacjentki. I pani też powinna odpocząć.
-Panie doktorze zostanę tu przy niej.
-Nie ma takiej potrzeby, za chwilę i tak kończą się godziny odwiedzin a to w niczym jej nie pomoże. Niech pobędzie trochę sama. Może coś sobie przypomni. 
-Dziękuję.

***

Do domu postanowiłam iść piechotą mimo iż, było daleko. Gdy byłam już prawie pod domem oprzytomniałam sobie, że miałam zadzwonić do Marco. Wyjęłam telefon, by wykonać połączenie. Na wyświetlaczy pokazało mi się jedenaście nieodebranych połączeń.
Po dwóch sygnałach usłyszałam w słuchawce głos blondyna:
-Zosia?
-Przepraszam, ze tak późno dzwonię.
-Nie szkodzi. Gdzie jesteś?
-Koło domu. Dlaczego pytasz?
W tym momencie rozłączyło mi rozmowę.
-Bo czekam tu na Ciebie od godziny- stwierdził Marco, który wyłonił się zza tarasu.
-Czekałeś tu tak długo?
-Nie wiedziałem co się dzieje. Tak szybko dziś uciekłaś.
-Przepraszam- odrzekłam po czym zaczęłam płakać.
-Chodź tu, co się dzieje?....Zosik, nie płacz-blondyn mnie przytulił a ja wtedy jeszcze bardziej się rozpłakałam. -Masz klucze? Wejdziemy do środka- oznajmił Reus.
Po zrobieniu nam herbaty Marco usiadł obok mnie.
-Powiesz mi co się stało?- zapytał
-Moja mama mnie nie pamięta, rozumiesz? Ona się tak na mnie patrzyła jakbym była zupełnie obca. Była taka niedostępna. Lekarz mi jeszcze powiedział, ze niewiadomo kiedy odzyska pamięć. Może być tak, że w ogóle...- łzy ciekły mi strumieniem.

Marco otarł je z mojego policzka ujmując mą twarz w swoje dłonie:
-Wszystko będzie dobrze, rozumiesz? Nie ma innej opcji. Słońce, nie płacz proszę..
-Marco? Zostaniesz dziś ze mną?
-Zostanę- blondyn odsunął kosmyk włosów za moje ucho po czym pocałował mnie w czoło.
****************************
Cześć mordeczki mooje! :*
I jak tam po Mikołajkach?
Wyprezentowane :)
Hhahah<33
U mnie było zacnie, aż weny dostałam więc napisałam! ;)
Miłego weekendu :*
Julita

10 komentarzy:

  1. Jaki Marco jest troskliwy i czuły, podoba mi się to :) Rozdział jak zawsze super!
    A Mikołajki oczywiście udane :3
    Mam nadzieję, że wena będzie z Tobą, bo już wyczekuję kolejnego rozdziału :) Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Troskliwy Marco ♥
    Mam nadzieję, że mama Zosi odzyska pamięć.
    Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału :D
    A co do mikołajek to udane :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Marco jeju jaki opiekuńczy <333 ! ;O Świetny rozdział i bardzo się cieszę że wena jest ;** Mikołajki udane <3 Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://i-love-forgives-all-is-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Marco jaki słodki <3
    świetny rozdział :)
    czekam na kolejny i zapraszam
    pomimowszystkokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojojj ...
    Marco jaki troskliwy i zarazem słodki! <3
    Oby było lepiej z jej mamą ;)
    Rozdział cudowny!
    Czekam na nowy.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. O jejku ; c
    Biedna Zosia , mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i , że jej mama przypomni sobie o niej ; c
    Fajnie, że Marco jest taki słodki i troskliwy ;) Kocham goo <3
    Świetny rozdział ! Czekam na nn ! ;*

    Pozdrawiam, Karinka <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Uuuu ...
    Biednaa ...
    Ale Marco ! Jaka troska !!!
    Rozdział dramatyczny ale świetny !
    Buziaki !!
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :** :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda Zosi :c Oby jej mama szybko odzyskała pamięć, dobrze że Marco teraz jest przy niej, taki kochany i w ogóle... : )
    Czekam z niecierpliwością na kolejny
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że mama Zosi szybko odzyska pamieć : ) Dobrze, że dziewczyna ma przy sobie kogoś tak opiekuńczego i troskliwego jak Marco. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki ten rozdzial jest smutny... :c
    Biedna Zosia...
    Jak moze zareagowac dziecko na to, ze jego rodzona matka go nie poznaje?
    To musi byc tragiczne. :(
    A Marco taki czuly... <3

    OdpowiedzUsuń