piątek, 28 marca 2014

Rozdział 31

13.09.2013r, sypialnia, 9:00

Życie bywa popieprzone i takie oto moje właśnie  jest.

Zasnęłam dopiero nad ranem. Spałam może jakieś trzy czy cztery godziny. Dziś dzień wolny i wcale nie zamierzam wynurzać się z domu.
Okryta kocem prześpię cały dzień.
Włączyłam sobie muzykę, gdyż moje powieki nie chciały się zamknąć. Może to dlatego, że miałam tysiąc myśli na minutę. Słuchając jakichś strasznych smętów zdałam sobie sprawę co ja właściwie robię. Użalam się nad sobą. Inaczej tego nazwać nie można. Ale tak dłużej byc nie może. Muszę się zbierac i to jak najszybciej. Przemyślałam to wszystko. Analizowałam każde za i przeciw po raz milionowy. Wiem, że Marco miał rację. Prawdziwa przyjaciółka się tak nie zachowuje. Ale tak ciężko przyznać się przed samym sobą. W końcu znałyśmy się od przedszkola.
No ale cóż...
Reus obraził się na amen.
Zresztą nie dziwię się...nagadałam takich bzdur.
Dzwoniłam, pisałam ale nie odbiera i wciąż myśli, że jutro wybieram się s nimi do tego kina.
A ja nie zamierzam. Trudno, najwyżej stracę przyjaciółkę, ZNOWU.
Jutro jakoś muszę z Nim porozmawiać. Dzisiaj to nie mam siły. Nie wiem. Trochę się boję. Może powinniśmy ochłonąć. Jutro zrobię to na pewno.

13.09.2013r, taras, 16:00

Nie zamierzam jednak siedzieć w tym domu. Po prostu tu nie wyrobię. Ogarniając trochę swój wygląd, bo zombie przy mnie to teraz pięknosc, umówiłam się z Sandrą na mieście. Dziewczyna zjawiła się punktualnie co mnie tylko zestresowało, że muszę jej to powiedzieć.
-Sandra, bo widzisz nie mogę isc z Wami do tego kina- zaczęłam.
-Wypadło Ci coś ważnego tak? Słuchaj, nie ma sprawy. Zawsze możemy przełożyc.
-Nie. Posłuchaj mnie. Tu nie chodzi o to. Tylko ja nie chcę...
-Chodzi o Michała tak? Nie lubisz Go. Ja wiem co on kiedyś robił ale zrozum zmienił się. Dlaczego nie potrafisz tego zrozumieć? Ja Go kocham- Sandra zaczęła swój emocjonalny szantaż jak zwykle.
-Co z Ciebie za przyjaciółka.
Nawet nie chciała dopuścić mnie do głosu. Wkurzyłam się wtedy i to konkretnie.

-Zmienił się tak?! To pewnie dlatego wysyła mi jakieś zboczone teksty na facebooku i ciągle gapi się na mój tyłek! Wiesz co? Pytasz mi się co ze mnie przyjaciółka? Jak możesz? Na każde Twoje zawołanie zawsze byłam. A gdy ja czegoś potrzebowałam gdzie Ty byłaś? Gdzie byłaś do cholery przez te wszystkie lata kiedy potrzebowałam mojej najlepszej przyjaciółki?
-Jesteś żałosna Zosik. I wiesz co? Nigdy nie chciałam się z Tobą przyjaźnic.....- jeszcze coś tam gadała i gadała ale odwróciłam się i wyszłam bo bym oczywiście sie rozkleiła i płakała jak jakaś głupia....
To strasznie przykre, że byłam na jej każde zawołanie ale cieszę się, że pozbyłam się tej toksycznej przyjaciółeczki. Kompletna świnia!

14.09.2013, SIP, 14:00

Tego, że Reus unika mnie jak ognia mogłam się spodziewac. Ale tak dłużej byc nie mogło. Musieliśmy przecież porozmawiac. Po skończonym treningu wyczekiwałam Go na parkingu.
-Musimy pogadac- zaczęłam gdy ujrzałam blondyna zmierzającego w moją stronę.
-Chyba nie mamy o czym- stwierdził Marco odkluczając zamek w samochodzie.
-Nie idę z nimi do tego kina. I właśnie dziś straciłam przyjaciółkę, gdyby to w ogóle kogoś interesowało.

Usłyszałam głośne westchnięcie po czym Marco obrócił się do mnie.
-Mówiłem, że ona nie zasługuje na prawdziwą przyjaźń? Mówiłem.
-Tak, tak mówiłeś! Przypomnij mi o tym jeszcze z dziesięc razy a chyba z mostu skoczę!- po raz kolejny obróciłam się na piecie i pobiegłam przed siebie.
-Zośka stój!- usłyszałam z oddali ale już byłam gdzieś w parku siedząc z podkulonymi nogami na ławce.
Ściemniało się powoli a ja tam nadal tkwiłam. Nie myśląc już kompletnie o tym jak bardzo jest mi zimno i o tym, że deszcz przemoczył do cna moją garderobę.
Przypatrywałam się tylko tym ludziom, których jedynym problemem było to, że nie zabrali z domu parasola i muszą w biegu zdążyc do mieszkania. Tak bardzo im zazdrościłam. Jesień jest okropna. Chociaż tak bardzo nie chcesz to i tak mimowolnie płaczesz. Co zrobic....
***************************************************
Hej gołąbeczki :)
Piatek weekendu początek :)
W ogóle haha Marco mi się śnił :)
Dokładnie to nie pamietam co w tym śnie było bo się skupiałam na czym innym... :) hahah :D

No ale zostawiam Was z moim mężem hahaha :D

piątek, 21 marca 2014

Rozdział 30

12.09. 2013r, sypialnia 9:00

Na imprezie było okropnie! Bardzo sztywno.
A oczywiście moja przyjaciółeczka wzięła tego pacana ze sobą. Myślałam, że przyjdzie sama. Przecież wzięłabym Reusa a tak to musiałam patrzeć jak migdalą się do siebie.
Ughhhh.
Jak ja nienawidzę, jak ktoś to przy mnie robi. Czuje się wtedy tak niezręcznie. I w dodatku moje objawy co do poprawy jej przecudownego chłopaka potwierdziły się!. Wcale się nie zmienił. Przez całą imprezę dziwnie mi przyglądał po czym jak przed chwilą weszłam na Facebooka to dziwne rzeczy do mnie wypisywał. Najgorsze jest to, że nie mogę nic powiedzieć Sandrze, bo znów byśmy się pokłóciły a ja nie chcę jej znów stracić.
Z rozmyślań wyrwał mnie telefon, który dodatkowo obudził Marco. Na wyświetlaczu pokazał się numer Sandry:
-No cześć, śpisz jeszcze?
-No właściwie to juz nie.
-Świetnie, mam dla Ciebie wspaniałą propozycję powiedziała Sandra.
-Jaką?
-Tak nam świetnie wczoraj szło, że my musimy pojutrze iść we trójkę do kina.
-Sanders, to nie jest chyba najlepszy pomysł.
Bo?- zapytała przyjaciółka.
-Wiesz, ja z Michałem chyba już nigdy się nie polubię.
-Kochana! Tak nie moze być! Koniecznie się tam wybieramy! -I po prostu się rozłączyła.
Nie pytając mnie w ogóle czy mam ochotę tam iść, czy nie pracuję i czy nie mam ochoty iść z Reusem.
-Co to ma znaczyć?- zapytał Marco.
Odwróciłam się w stronę blondyna, który na kolanach trzymał laptop.

-No wytłumacz mi to- rozkazał poirytowany już.
No tak, nie wylogowałam się z Facebooka i Marco zobaczył co ten pacan do mnie napisał.
-Błagam Cię przestań. Nic się nie dzieje.
-Nic się nie dzieje? "Twój tyłek bardzo zgrabnie wczoraj wyglądał"- zacytował blondyn - To jest nic?
-Opanuj się! Chciał napisać to napisał. Koniec kwestii.
-A może coś się tam wczoraj wydarzyło, co?- zapytał.
-Jak możesz!- krzyknęłam zrywając się z łóżka. -Przez Niego straciłam moją najlepszą przyjaciółkę. Jakbyś nie wiedział NIENAWIDZĘ GO!
-Mnie tez nie lubiłaś na początku a mimo to....
-Nie wierzę. Jesteś okropny. Naprawdę myślisz, że z wszystkimi których nie lubię tak po prostu sypiam? Wiesz doskonale jaki miałam z tym problem, żeby się przełamać! Jak możesz Reus! A do tego muszę iść z nimi do kina!.
-Słucham?! Nigdzie nie pójdziesz!
-Właśnie, że pójdę bo nie chcę stracić znów swojej przyjaciółki.
-Gdyby naprawdę była Twoją przyjaciółką to nie stawiałaby Cię w takiej sytuacji. Zastanów się.
-Wiesz co jakbyś naprawdę mnie kochał ufałbyś mi troszkę bardziej i nie mówił takich bzdur, że z pierwszym lepszym mogłabym do łóżka polecieć!
-Ja Cię nie kocham!? Zośka szkoda, że nie pamiętasz jak było z nami na początku. Jak mnie okłamałaś a ja chodziłem jakby ktoś mi w mordę dał i wymordował pół rodziny. Wychodzę!- rzekł Marco na odchodne.

-Reus! Wracaj tu!- ale to już było na nic.
I tak oto mój pierwszy kryzys w związku się odezwał.
***************************
Cześć kochane:**
Wiosna, słoneczko przyszło więc Julita dostała weny.
Nie może non stop być cukierkowo więc troszkę namieszałam :)
Ale mam dziś fazę non stop śpiewam to:
 

Hahahah wybaczcie mi wiosna idzie!

Enjoy ;)

Zmieniłam troszkę wygląd bloga. Mam nadzieję, ze się podoba :)

AAAA zapomniałabym. Piszcie mi blogaski Wasze lub jakiekolwiek ciekawe w komentarzach bo mam teraz więcej czasu i zamierzam zgłębiać się w czytanie ;)

Buziaczki :**

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 29

10.09.2013r, sypialnia, 9:00

Nie kontrolowane ruchy ciała wyrwały mnie ze snu. Otworzywszy oczy zobaczyłam leżącego obok Marco. Miał na sobie dżinsy oraz granatowy T-shirt. Pachniał pastą do zębów i wodą toaletową.
-Dzień Dobry- powiedział uśmiechając się delikatnie.
-Chyba czas wstawać co?
Usiadłam energicznie pytając która godzina.
-Dziewiąta. Wiem, że późno ale nie chciałem Cię budzic.
-I tak sobie leżysz i patrzysz?- zapytałam
-Uhm
 Uśmiechając się przeczesałam palcami swoje włosy.
-Śliczna jesteś ale chyba szkoda dnia na spanie do południa, więc wstawaj a ja zrobię śniadanie.
-Chciałabym wziąć prysznic.
-Jasne.
Byłam onieśmielona całą sytuacją, oprócz koszuli nie miałam na sobie zupełnie nic.
Marco uśmiechnął się. Zawsze lubił w kobietach subtelnosc i skromnosc a moje zarumienione policzki oraz zawstydzenie pokazywały w pełni moją naturę.
-Na umywalce zostawiłem czysty ręcznik i nową szczoteczkę do zębów. Idę zrobić śniadanie.
Musnął ustami moje czoło. Dawno nikt się o mnie tak nie troszczył.
-Kochany jesteś.
-Ty bardziej- odparł.

***

Podążając w kierunku domu zauważyłam znajomą twarz. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Czy porozmawiać, czy udawać że się nie znamy i isc dalej. Ale zacznę od początku: Miałam taką przyjaciółkę od przedszkola i jak skończyłyśmy liceum to jakoś nasz kontakt się powoli pogarszał. Po prostu każda poszła w swoją stronę. Czarę goryczy dodał fakt, gdy ona poznała takiego faceta z facebooka i on się pewnego razu do mnie przystawiał. Gdy jej to powiedziałam oczywiście mi nie uwierzyła. Znając życie opowiedział jej o mnie jakichś bredni. Od tamtej pory nie rozmawiamy ze sobą w ogóle.
I teraz ja tu widzę jak się na mnie patrzy i nie wiem co zrobić.
No ale głupio tak przejsc bez słowa więc postanowiłam podejsc.
-Sandra? Co tu robisz?- zapytałam
-Zosia? A Ty? Michał dostał tu pracę więc przeprowadzilismy się.
-Ja tu mieszkam, no też pracuję.- odparłam
-Słuchaj może wejdziemy tutaj? Zjemy pizzę? Tak jak za starych dawnych czasów?- zapytała
Zgodziłam się chociaż miałam nieodparte wrażenie, że te stare dobre czasy to już przeszłosc i nigdy nie wrócą.
-Więc jesteś z Michałem?-rzuciłam
-Tak, Zośka ja wiem co Ty o nim myślisz.....Chciałam Cię przeprosić. Powinnam to dawno zrobić ale nie miałam odwagi. On mnie zdradził. Wierzę Ci teraz, że wtedy się do Ciebie przystawiał. Przepraszam- rzekła skruszona Sandra
-To dlaczego z Nim jesteś?
-On się zmienił. Uwierz mi.
Nie chciałam w to wierzyc. Ludzie takiego pokroju jak Michał się nie zmieniają. Ale to moja przyjaciółka. Nie chcę jej znowu stracić. A mówiąc jej to co myślę o tej całej sytuacji na pewno by się tak stało. Za dużo razem przeżyłyśmy. Bardzo mi jej brakowało przez ten ostatni czas. Wiele razy chciałam do Niej zadzwonić. Lecz ilekroć wykręciłam jej numer, odkładałam jak najszybciej słuchawkę.
Koniec końców umówiłyśmy się na wspólna imprezę jutro a teraz musiałam spieszyć się na SIP, bo przewidując korki na drodze mogłam się spóźnic.

10.09.2013r, po treningu, 16:00

-No i rozumiesz umówiłyśmy się na imprezę-przebieg mojej przyjaźni z Sandrą zrelacjonowałam Reusowi.
-Myślisz, że naprawdę się zmienił?- zapytał Marco
-Szczerze? Nie. Ale zrozum ja byłam z Nią bardzo zżyta. Miałam gorączkę ale poszłam do Niej bo Ją chłopak rzucił, jak trafiła do szpitala przyjechałam z drugiego końca miasta, zawsze jej pomagałam.
-A ona dla Ciebie?

Już chciałam zacząc wyliczać Reusowi co Sandra dla mnie zrobiła ale dostałam czarnej dziury w mózgu, zdawając sobie sprawę, że byłam na każde jej zawołanie.
**********************************************
Hej Kochane :*
Jak myślicie jak potoczą się losy Zosi i Sandry?
Mam nadzieje, że rozdział się podoba :)
Polecam serdecznie blog Moniki również o Marco :)
http://powrotyirozstania.blogspot.com/

Widzieliscie to zdjęcie?
Czyżby Marco wrócił do Caro?
Mam nadzieję, ze nie.
Życzę wszystkim pszczółkom szczęscia ale tej kobiety po prostu nie trawie.
Mam nadzieję, że po prostu się przyjaźnią albo to ktoś inny :)
 Do następnego ;)





piątek, 7 marca 2014

Rozdział 28

08.09.2013r, 7:40, szpital

Z samego rana obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Gdy odebrałam dowiedziałam się, że moja mama się wybudziła. Nie namyślając się długo udałam się do szpitala. Akurat w tym momencie lekarz przebywa u mojej rodzicielki więc poczekam aż skończy wizytę. Tak bardzo się boję, że mimo wszystko nie będzie mnie pamiętać.
-Pani Roztocka? Można wejść do mamy- oznajmił lekarz.
Gdyby to było takie łatwe. Wstałam z krzesła i poczułam jak nogi się pode mna uginają nie mówiąc już o dłoniach, które zaczęły się trząść. Jednakowoż nie było już odwrotu bo gdy przekroczyłam próg pomieszczenia mama spojrzała się na mnie.
-Jak się czujesz?- zapytałam siadając obok.
-Sama nie wiem. Słabo mi.
-Spokojnie leż. A jak tam z...Pamiętasz coś?
Mama spojrzała na mnie tym swoim przestraszonym wzrokiem, który nie wskazywał nic dobrego. Najwyraźniej nie odzyskała pamięci. Odwróciłam głowę w drugą stronę, by nie dostrzegła łez w moich oczach.
-Zosia?-na dźwięk tych słów mimowolnie skierowałam wzrok na mamę.
-Pamiętasz mnie?!
-No oczywiście dziecko. Jak mogłabym nie pamiętać własnej córki. Dlaczego płaczesz?- po tej przemowie wybuchnęłam płaczem.
Ze szczęścia oczywiście.
-To nic takiego. Po prostu cieszę się, że jesteś.- stwierdziłam przytulając mamę.

09.09.2013r, Dortmund, 14:00

Lekarz stwierdził, ze nie ma sensu co zostawiać mamy w szpitalu więc po odebraniu wypisu przyleciałyśmy spowrotem do Dortmundu. Powysyłałam już wszystkim wiadomości co do stanu zdrowia mojej mamy i naszym powrocie do Niemiec. Mama była tak zmęczona, ze od razu położyła się spać, ja natomiast poszłam otworzyć drzwi do których ktoś pukał.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że już jesteś?- Marco podszedł do mnie i tak mnie uścisnął, że chyba zaraz wnętrzności mi wyjdą.
-Ałaaa....Przecież napisałam, że wracamy.
-No takiego smsa napisałaś do wszystkich ale ja chciałem takiego specjalnego tylko dla mnie.
-Oj Reus za dużo Harlequinów czytasz. Wejdziesz do środka?- zapytałam
-Nie,to Ty wyjdziesz na zewnątrz. Zabieram Cię do siebie.
-Ale Marco. Nie mogę....Mama.
-Zosiu. Przecież opiekunka jest z Twoją mamą. Chodź.
-No w sumie i tak śpi więc ok. Czekaj wezmę telefon.

Pojechaliśmy samochodem pod posesję blondyna przy czym gdy wysiadałam z auta zakrył mi oczy swoją dłonią.
-Co Ty znowu wymyśliłeś?!
-Chodź poprowadzę Cię- rzeknął łapiąc mnie za biodro.
Miałam wrażenie, ze schody w jego domu nigdy się nie skończą.
-Powinieneś windę tu zamontować- stwierdziłam
-Już, możesz otworzyć.
Moim oczom ukazała się panorama Dortmundu. Znajdowaliśmy się na dachu a na podłodze był rozłożony koc z szampanem i innymi smakołykami.
-Mam nadzieję, ze nie masz lęku wysokości?- zapytał Reus
W tym momencie spojrzałam przerażonym wzrokiem na blondyna.
-Masz?!- zapytał równie przestraszony.
-Żartuję. Oczywiście, że nie.
-To chodź- wskazał miejsce na kocu.
-Ciekawe jak dostanę się do domu skoro oboje będziemy w upojeniu alkoholowym.
-Pójdziemy na pieszo jak kiedyś- na samo wspomnienie uśmiech nie schodził mi z twarzy.
-Czemu tak mi się przyglądasz?- zapytałam
-Długo Cię nie było. Może tęskniłem co?- rzekł wyciągając do mnie obie dłonie.
-Ja też, nie wiesz jak bardzo.
Musnęłam delikatnie wargi blondyna po czym on oddawał mi pocałunki. Nasze oddechy stawały się coraz bardziej nierówne. Odrywając się delikatnie od Marco wstałam po czym złapałam Go za rękę kierując do środka domu.
-Zosiu? Na pewno? Jesteś gotowa?- szepnął mi do ucha Reus
-Kocham Cię wiesz?- spojrzałam w jego czekoladowe oczy.


Usta Marco muskały ślad, który odcisnęło ramiączko stanika, oboje syciliśmy się zapachem skóry. Czuję się bezpieczna oraz w pełni akceptowana i doceniana.

***

Leżałam tak w ramionach Reus'a kompletnie szczęśliwa. Lecz trzeba było zbierać się do domu.
Podniosłam się więc z łóżka aby poszukać swoich rzeczy.
Byłam owinięta tylko kołdrą.
-Chyba nigdzie teraz nie pójdziesz, co? Zostań na noc słoneczko- zaczął gładzić ręką moje plecy.
-Skarbie muszę iść do domu. Wybacz.
-Zosiu, bo się obrażę. Proszę Cię. No zadzwoń do opiekunki, żeby została u Was na noc, w razie czego jesteś pod telefonem.
-No dobra już. Tylko się nie obrażaj- przytuliłam Reus'a -Tylko mam jedna prośbę.
-Jaką?
-Zrób coś do jedzenia. Jestem na maxa głodna.
-Już idę. Zaczekaj tu.

***

*Oczami Marco*

Przygotowałem pyszna kolację i zamierzałem iść do Zosi aby spytać się co chce do picia, lecz ona zasnęła na łóżku. Jest taka delikatna i śpi jak dziecko.

Nie mam zamiaru jej budzić. W sumie to też padam z nóg. Wziąłem więc szybki prysznic i dołączyłem do Zosi.
************************
Moje kobietki Kochane *.*
Sprawa nr. 1
Wszystkiego najlepsiejszego w Dzień Kobiet.
ZDrówka, pięniędzorów dużo, miłości, samych prawdziwych przyjaźni.
Sprawa nr.2
Masakra tak sie męczyłam z tym rozdziałem. Mam nadzieję, ze jako taki wyszedł :)
Sprawa nr 3
Proszę o szczere komentarze, sugestie co by mozna poprawić, zmienic itd.
Sprawa nr 4
Zobaczcie jakie słodkie zdjecie 
Awwwwwwww