wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 23

02.09.2013, 11:00 Dortmund

-Cześć Piszczuniu
-Hej. Więc dlaczego uczyniłaś mi tego zaszczytu i zechciałaś się spotkać?- zapytał Łukasz, który na dzień dobry potrafił mnie rozśmieszyć.
-Słyszałam, że wracasz do treningów Borusii.
-Ewa Ci powiedziała? Treningi to za duzo powiedziane. Będę robić małe ćwiczenia tak, żeby szybciej dojść do siebie.
-Łukasz ja wszystko rozumiem ale a propo Ewy.
-Tak wiem. Domyślam się. Nie odzywamy się do siebie.
-Piszczek, wiesz trochę za dobrze Cię znam i wiem, że nie robisz nikomu na złość, ale pogadaj z nią.
-Myślisz, że nie próbuję? Wczoraj jak się obraziła, chciałem poczekać do rana aż się uspokoi i na spokojnie porozmawiać to jak się obudziłem już jej nie było.
-Chyba wiem o co chodzi- postanowiłam pomóc Łukaszowi -Ona sie czuje  ostatnio niepotrzebna Piszczek.
-Słucham? Jak mogła tak pomyśleć? Przecież Zosik...
-Piszczek, idź do niej.
-Jasne....Zosia?  Dziękuję.

Mam nadzieję, że sie pogodzą.
Od razu skierowałam się w stronę szpitala. Dzis już na pewno będą wyniki. Gdy dotarłam pod gabinet lekarski miałam to szczęście, że dokor Krieger kończył obchód i zmierzał w stronę gabinetu.
-Panie doktorze, wiadomo już coś?- zapytałam.
-Tak, już wszystko jasne, proszę wejść- nie wiem czy mi się zdaje czy tak naprawdę jest ale lekarz nie wyglądał na zbyt radosnego.
-Wiec co z mamą?
-Pani Zosiu, mama jest w ciężkiej sytuacji.
-Co to oznacza?
-Jak Pani doskonale wie, mama nie choruje tylko na zanik pamieci ale również ma chore nerki i cierpi na Alzhaimera.
-Tak, wiem.



-Jakby to pani powiedzieć.Ten zanik pamięci nie minie samoistnie, zbyt poważny jest jej stan. Możnaby wprowadzić jakieś leki ale niestety tabletki na zaniki pamięci nie współpracują dobrze z nerkami więc nie jestem w stanie czegokolwiek zapisać.
-Tak, rozumiem ale panie doktorze nic nie da rady zrobić? Kompletnie nic?
-Przykro mi, nie jestem w stanie już nic zrobić w tym przypadku, ale to nie jest tak, ze nie da rady nic zrobić. Wyjście jest zawsze.
W tym momencie ujrzałam takie małe światełko w tunelu. Jednakże postanowiłam posłuchać do końca doktora, gdyż nie wiem czego do końca się spodziewać
-Panie doktorze, jestem w stanie zrobić wszystko, naprawdę.
-No więc w Szwajcarii jest taka klinika, tylko tam mają specjalistyczny sprzęt. Tylko jest jeden problem...Mianowicie specjalistyczny zabieg kosztuje dużo pieniędzy. I nie mówimy tutaj  o kilku tysiącach tylko kilkudziesięciu.
-Aż tyle?- zdziwiłam się.
-Niestety. Pani Zosiu, musiałem to powiedzieć. Wiem, że dalem nadzieję a teraz jeśli nie posiada sie takiej sumy to będzie się człowiek obwiniać, ze nie uzyskał tych pieniedzy, ale to mój obowiązek. Musiałem pani podać wszystkie dostępne możliwości.
-Nie, dziekuję, że mi Pani zechciał powiedzieć ale musze mieć kilka dni, aby to wszystko przemyśleć.
-To oczywiste. Tutaj zapiszę na kartce stronę internetową tej kliniki. Tam wszystkiego się Pani dowie ze szczegółami.

02.09.2013r, dom, 13;00

Miałam zamiar sprawdzić stronę, którą podał mi dr. Krieger. Moje oczy wyszły z orbit gdy zobaczyłam cenę zabiegu, która wynosiła 40.000 euro. Nie mam takich pieniędzy i najgorsze jest to, że nie mam pojęcia skąd je wziąć. Tata na pewno nie skombinuje takich pieniędzy, bo w tym jego warsztacie samochodowym kokosów nie zarabia.
Czasami wydaje mi się, że mój tato ma wrodzony zmysł telepatyczny bo gdy zawsze cos się złego dzieje to doskonale o tym wie.
-Halo? - usłyszałam w słuchawce
-Cześć tatku. Co tam?
-Tutaj wszystko w porządku, czekam aż mnie odwiedzisz.
-Nie wiem kiedy przyjadę, widzisz tutaj jest nie za wesoło.
Nie chciałam denerwować taty złymi wiadomościami ale komuś musiałam sie wyżalić. A tata mimo iż, rozstał się dawno z mamą  przejmował sie jej losem.
Wszystko rzecz jasna opowiedziałam mu co z mamą i jak wygląda stan jej  zdrowia.
-Zosiu, jestem w stanie dać ok 2000 więcej no nawet choćbym chciał nie dam rady. Popytam jeszcze moze ktoś zechce pożyczyć.
-Dziekuję tato, jesteś wielki. To zawsze coś. Będę kończyć, musze zbierać sie do pracy.
-Trzymaj sie córeczko.
-----------------------------------------------
Cześć miśki  :**
Przepraszam, ze dopiero dodaję ale miałam problemy u siebie o :(
No ale cóż....
Teraz postaram sie regularnie dodawać :)
Pozdrawiam :*
Julita
Tak było też tym razem.

11 komentarzy:

  1. Świetny blog! Ostatnio zaczełam czytać i się wciągnełam! :))
    Czekam na następny rozdział! :))
    A i mam nadzieje że Twoje problemy już przemineły!! ;* Trzymaj się ;* Pozdrawiam!

    P.S - W wolnych chwilach zapraszam do siebie! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście świetnie ...
    Ale nie ma tu Marco ;-(
    Więc szału nie ma :)
    Ale wiesz że kocham tego bloga i i takk go czytam
    No to zapraszam do siebie na nowości :)
    Pozderki <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że nie ma w tym rozdziale Marco. Biedna ta jej mama, mam nadzieję że uzbierają te pieniądze! Świetny rozdział :) Buziaki kochana :*
    P.S. Mam nadzieję że Twoje kłopoty już minęły i będziesz dodawać rozdziały regularnie :> trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że nie ma w tym rozdziale Marco. Biedna ta jej mama, mam nadzieję że uzbierają te pieniądze! Świetny rozdział :) Buziaki kochana :*
    P.S. Mam nadzieję że Twoje kłopoty już minęły i będziesz dodawać rozdziały regularnie :> trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczoraj odkryłam twojego bloga i w godzinę przeczytałam wszystko, super! :)
    Zapraszam również do mnie : http://moja-przygoda-w-dortmundzie.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jeeeeej brak mi Reusaa!<3
    Ale i tak rozdział świetny jak zawsze :)
    Jej biedna Zosia, szkoda mi jej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Niedawno trafiłyśmy na twojego bloga i tak nas wciagnoł że wszystko przeczytane ;)
    rozdział genialny tak jak wszystkie :3
    Czekamy na następny :)
    Trzymaj sie, Pozdrawiamy :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzisiaj zaczęłam czytać Twojego bloga i tak się wciągnęłam, że jestem już tutaj!
    Super, że Marco jest z Zośką! Coś mi się wydaje, że opłaci on ten pobyt w klinice.

    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział!

    I zapraszam do mnie, może moja historia Cię zainteresuje.
    www.she-has-to-leave.blogspot.com

    Pozdrawiam! :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam, że tak dawno nie skomentowałam, ale trochę zaległości sobie zrobiłam:d
    Na szczęście już nadrobiłam i będę na bieżąco, mam nadzieję!:p

    Rozdział, jak zawsze bardzo fajny ! Czekam na kolejny!

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na kolejny:
    www.we-happened.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Cud, miód i malina *.*
    Świetny rozdział!
    Czekam na nowy.
    Pozdrawiam :*
    PS: W tym tygodniu powracam i będzie nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieje, ze Piszczkowie sie pogodza. Sa taka slodka para. To logiczne, ze Ewa sie martwi. :)
    Zosia tez nie ma kolorowo. Te slowa ktore powiedzial lekarz to jest racja. Po prostu czlowiek czuje sie niespelniony, gdy wie, ze jest ratunek, ale nie mozna sie na niego posilic... :c

    OdpowiedzUsuń