06.01.2014r.,
dom, 13:00
Przygotowywanie
obiadu przerwał nagle telefon.
-Tak
słucham?- zapytałam.
-Pani
Zofia Roztocka?
-Przy
telefonie.
-Uprzejmie
zawiadamiam, że została Pani wybrana do finału programu.
-Słucham?
-Proszę
zgłosić się na przesłuchanie dnia ósmego stycznia w studiu
nagraniowym Musician.
Odłożyłam
słuchawkę nie wierząc nadal w to co usłyszałam. To miała być
tylko zabawa a tutaj nagle finał. Nie, to niemożliwe. Wykonałam
telefon do Ewy, by wyjawić Jej wszystko.
-Ewka?
-No
co tam?
-Bo
ja się dostałam.
-Gdzie?
-No
do tego programu, do finału.
-No
co Ty? Żartujesz?
-Nie,
przed chwilą jakaś babka do mnie zadzwoniła, dostałam się!
-To
wspaniale, Zosia!
-Sama
nie wiem. Chyba tam nie pójdę, nie nadaję się.
-Zośka
tak daleko zaszłaś. Nie rezygnuj, zrób to dla mnie.
-Zastanowię
się, mam jeszcze kilka dni czasu.
-Daj
znać, przepraszam Cię, muszę iść ara mnie woła.
-Pozdrów
Ją ode mnie.
***
Sprzątałam
w domu, choć taki naprawdę byłam hen daleko. Z rozmyślań wyrwał
mnie Reusm który wparował do kuchni jak zwykle z hukiem.
-Jaki
jestem głodny!
-Żadna
nowość.
-Co
robisz?- zapytał.
-Wiesz
powinnam Cię zabić
-Dobra,
przepraszam nie wiedziałem, że te spodnie farbują. Twoja bluzka
była biała ale niebieska też jest ładna.
-Wrzuciłeś
jeansy z moja białą bluzką do pralki?
-To
nie oto się gniewasz?- zapytał zdezorientowany Reu's.
-Ty
debilu! To była moja najlepsza bluzka!
-Oj
kupisz sobie nową.
-Zabiję
Cię kiedyś, obiecuję- wycedziłam przez zęby.
-No
więc o co teraz chodzi?
-Dostałam
dziś telefon. Dzwonili z tego konkursu, dostałam się do finału-
rzekłam.
-Zosia!-
krzyknął Marco.
-Postaw
mnie na ziemi! W tej chwili!- krzyczałam wirując w powietrzu.
-Wiedziałem,
że się dostaniesz.
-Blondi
ja nie wiem czy tam pójdę. Przecież znów się zestresuję.
-Nawet
nie chcę tego słuchać.
-Powinieneś
dbać abym miała jak najmniej stresów a nie....niedobrzelcu
-To
potem teraz mam zamiar coś zjeść.
-To
sobie zrób- prychnęłam.
-Nie
ma tak dobrze. Pomożesz mi.
***
Godzina
23.30 pora nocna spania. Roztocka nie może spać, to w tą to w
tamtą. Nic nie idzie.
-Co
się tak wiercisz?- zamruczał przez sen Marco.
-Spać
nie mogę.
-Baranki
policz.
-Jak
Ci zaraz baranka zasadzę to znajdziesz się na podłodze. Przynieś
mi wody.
-Zosia,
zlituj się
-I
przynieś od razu ogórki.!
Reus
zszedł na dół spełnić moje polecenie. Wpierniczyłam cały słoik
ogórków po czym położyłam się spać.
-Marco.....Marco,
obudź się.
Blondyn
ani drgnął więc krzyknęłam.
-Reus
rodzę!
-Gdzie?
Co? Jedziemy do szpitala- wyparował z łóżka Reus.
-Taki
żarcik- stwierdziłam
-Chyba
Cię uduszę
-Blondi
muszę zjeść lody, bo nie zasnę.
-Wiesz,
która jest godzina? Skąd ja Ci teraz lody wezmę.
-Nie
to nie, idę sama...
-Poczekaj!-
wziął kluczyki po czym ubraliśmy kurtki i skierowaliśmy się do
samochodu.
-O
matko!- krzyknęłam już w środku
-Co
znowu?
-Jestem
w piżamie
-Dobra.
Ja wyjdę tylko powiedz jakie chcesz
-A
więc tak waniliowe, najwięcej czekoladowych, wiśniowe, smerfowe i
z bakaliami.
-To
może- z każdego rodzaju wezmę- prychnął blondyn.
-Ciesz
się, że to nie Ty rodzisz!
Po
około dwudziestu minutach Reus przyszedł ze zdobyczą.
-Na
Grenlandii byłeś po te lody?
-Jeszcze
źle?!
-Dawaj
a nie smęcisz.
-Boże!
Nigdy więcej dzieci. Na następny poród wyjeżdżam na Jamajkę-
mruknął do siebie Reus.
Zanim
dojechaliśmy na miejsce to pół lodów już nie było. Nagle
zachciało mi się tak spać, że myślałam iż nie wyrobię.
-Chyba
zaraz zasnę- stwierdziłam gdy staliśmy na światłach.
-Co
ja mam powiedzieć. Jutro o ósmej mam trening.
-Tylko
mnie nie budź- stwierdziłam
-Czy
ja kiedykolwiek Cię obudziłem?
-Tak,
niejednokrotnie.
-Ciekawe
kiedy.
-Na przykład
wtedy gdy brałeś prysznic i pokazywałeś swoje zdolności wokalne.
Z samego rana to był jakiś horror.
-Nie
przesadzaj nie było tak źle.
-Było
tragicznie.
***
08.01.2014r.,
przesłuchanie.
Chyba
mam pierwsze symptomy stanu przed zawałowego. Przed chwilą byłam
na przesłuchaniu młodych talentów. Nie wiedziałam jak to zrobiłam
ale zaśpiewałam i wiecie co? Teraz razem z innymi czekam za
wynikami. Takiego stresu to ja przed maturą nie miałam. Właściwie
nie wiem dlaczego, przecież i tak tego nie wygram. Może to przez te
ciążę tak się wszystkim przejmuję.
-Zofia
Roztocka- krzyknął głos z oddali.
Otrzeźwiłam
się na chwilę słysząc wszędzie gromkie brawa.
-Zofia
Roztocka. Może Pani podejść bliżej?- zapytała kobieta.
Nie
wiedząc co się ze mną dzieje stanęłam na wprost kobiety.
-Gratulacje,
wygrywa Pani nasz konkurs. W nagrodę 50.000 złotych oraz
dwudziestominutowy udział w programie Dzień Dobry Bardzo co
poranek. Stałam jak wryta trzymając czek z wygraną. Fotoreporter
natomiast robił zdjęcia. Nie ma co na pewno korzystnie na nich
wyszłam. Gdy towarzystwo rozpłoszyło się trochę wyszłam na
powietrze. Od razu rozdzwonił się mój telefon z gratulacjami. Gdy
zakończyłam konwersację ujrzałam przede mną Marco.
-Nie
wierzę- położyłam głowę na Jego obojczyku.
-Widzisz?
A mówiłem, ze wygrasz.
-Nie
wierzę- powtórzyłam chyba jeszcze sto razy te słowa dzisiaj.
09.01.2014r.,
salon.
Marco
pakował się na mecz, który odbyć się miał w Berlinie.
Najwidoczniej nie cieszył się na ten wyjazd. Był małomówny i
wszystko robił od niechcenia.
-Reus,
co jest?
-Nic,
po prostu tresuję się przed meczem- skłamał lecz wiedziałam
kiedy to robi.
-
A tak na prawdę?- zapytałam gdy rozbrzmiał się mój telefon.
Odebrałam. Kolejna propozycja w TV show.
-Widzisz
teraz tak już będzie.- stwierdził Marco nadal pakując walizkę.
-Jak?
-Zabiorą
mi Ciebie.
-Marco
co Ty wygadujesz? Chodź tutaj- odwróciłam Go przodem trzymając za
dłonie.
-Zaczną
się jakieś koncerty, nie będziemy się w ogóle widywać.
-Skąd
Ci to przyszło do głowy? Owszem, ośmieliłam się ale nie na tyle,
żeby koncertować. Robię to dla własnej przyjemności. Propozycję
w TV przyjęłam ale to tylko dwie godziny w ciągu dnia. Nie będę
musiała już sprzątać na stadionie.
-Czyli
nie wybierasz się nigdzie?
-Bez
Ciebie nie idę.
*5
miesięcy później*
Odpoczywam
w domu po wyczerpującym porodzie, który trwał dwie godziny. Susan
i Brian są już na wiecie, zadowoleni śpią wygodnie w łóżeczkach.
Tak się cieszę, że ich mam. Marco nie może nacieszyć się
bliźniakami. Każdą wolną chwilę spędzamy razem, za miesiąc mam
zaplanowany termin ślubu. A dziecko Caro po odbiorze wyników
okazało się nie być dzieckiem Marco.
*
*
*
Czy
to koniec historii Marco i Zosi? Nie, to dopiero początek ich
drogi. Mimo wszystkich trudności z jakimi musieli się zmierzyć
będą razem. Na dobre i na złe.
KONIEC
**************************************
Dziękuje, dziękuję , dziękuję! Moim wszystkim Kochanym czytelnikom za czytanie tego bloga!
Jest maksymalnie ciężko mi kończyc tego bloga ale cóz. Chyba już nadeszła najwyższa pora.
Trzymajcie się:* Jeszcze raz dziękuję za wszystko :)
Nie mogę uwierzyć, że to już koniec... :'(
OdpowiedzUsuńAle ciesze się z takiego zakończenia. Zosia przez okres ciąży jak dla mnie była nie do zniesienia. Marco okazał się być bardzo cierpliwym i kochającym partnerem. :)
Ciesze się, że poznałam tak cudowną blogerkę jak Ty. ;)
To ja DZIĘKUJĘ <3
Buziaki :*
tak dziwnie sie czuję, bo był to jeden z pierwszych blogów, jakie zaczęłam czytać :') cieszę się, że mamy happy end!
OdpowiedzUsuńNienawidzę jak się coś kończy :( Taką czuję pustkę, chodź czytam jeszcze multum innych blogów... To było jedno z moich ulubionych opowiadań... :(
OdpowiedzUsuńJedyne co mnie cieszy to to, że jest happy end :)
Zosia wygrała konkurs, trochę się ośmieliła co do występów. Bliźniaki urodziły się zdrowe i dziecko Caro to nie dziecko Marco :)
Będzie mi brakować tego opowiadania ;*
Buziaki ;**
Już koniec :(
OdpowiedzUsuńMasakra, będę tęsknić za tym blogiem i na pewno będę tu wracać :)
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za każdą cudowną chwilę, jaką przeżyłam czytając go :***
Nie wierzę, że to już koniec ;cccc
OdpowiedzUsuńAle zarazem cieszę się bardzo, że wszystko skończyło się szczęśliwie ;)
Zasłużyli na to oboje <3
Będę tęsknić za tym blogiem ;c
Buziaki ;*
Szkoda że już koniec .
OdpowiedzUsuńPięknie zakończenie
Humorki Zosi .
Pozdrawiam
Ojej <3 Piękne zakończenie.
OdpowiedzUsuńBędę tęsknić za tym opowiadaniem :c
Zosia i te jej zachcianki ciążowe xd a Marco jak posłuszny piesek. Taki kochany<3
Cieszę się że zakończyło się wszystko szczęśliwie.
Całuję mocno ;****
Będę tu jeszcze zaglądać ;)