piątek, 18 października 2013

Rozdział 15

18.08.2013r, SIP, 14:50

Szłam na Idunę jak na skazanie.
Mijałam piłkarzy ze zwieszoną w dół głową. Czas dłużył mi się niemiłosiernie długo. To wszystko mnie przerasta. Ale co ja mam teraz zrobić? Nic już na to nie poradzę.
Postanowiłam wyjechać na tydzień gdzieś by odpocząć od tego wszystkiego. Pojadę do Berlina do mojej starej znajomej, którą znałam jeszcze z Polski.
Musiałam jeszcze tylko skombinować sobie urlop, ale myślę, że to nie będzie problem.
Po pracy skierowałam się w stronę gabinetu prezesa. Zapukałam delikatnie do drzwi po czym usłyszałam donośne "PROSZĘ".
Uchyliłam drzwi i na moją osobę skierowały się dwie pary oczu. Oprócz prezesa w fotelu  siedział też Reus.
-To może ja przyjdę później. Nie będę przeszkadzać- powiedziałam modląc się aby móc stąd jak najszybciej wyjść.
-Pani Zosiu proszę, coś ważnego?- zapytał prezes.
-Tak. Właściwie nie- weszłam do środka.- Wyjeżdżam do Berlina- poczułam wzrok blondyna na sobie  tak jakby się bał, że wyjeżdżam na zawsze ale nie odwróciłam się w jego stronę- Na tydzień. Da rade załatwić urlop?
-Tak. Oczywiście. Nie ma sprawy- odrzekł prezes
Obróciłam się na pięcie i popędziłam jak najprędzej do domu. O niczym bardziej nie marzyłam jak tylko, żeby znaleźć się jak najdalej stąd.

19.08.2013r, Dom, 17:00

Spakowana, gotowa do podróży siedzę sobie spokojnie w autobusie słuchając przez MP3 muzyki. Uwielbiam jeździć w takie długie trasy. Podziwiając widoki minęła mi już godzina jazdy. Nagle kierowca stanął na środku drogi. Wyszedł z pojazdu i po jakichś dziesięciu minutach wrócił aby oznajmić:
-Przykro mi ale dalej nie pojedziemy.
Słowa te spotkały się z jakim wielkim oburzeniem u reszty pasażerów:
-Ale jak to? Do Berlina jeszcze dwadzieścia kilometrów.
-Autobus dalej nie pojedzie, bo opona jest przebita. Za duży ciężar pojazdu, nie dowiezie nas do Berlina.
Wszyscy zaczęli po kolei wysiadać. Po prostu jedna wielka masakra. Nikogo nie znam, wszyscy rozeszli się w różne strony. Co ja mam teraz zrobić. Jeszcze jak na złość wzięłam tą walizkę, którą trzeba nieść w ręku. Czemu głupia nie wzięłam tej, którą mozna ciągnąć po drodze?
Zaraz, zaraz od czego ma się telefon?
Zadzwonię do kogoś z Dortmundu może zdoła mi pomóc. Wszystko byłoby ładnie, pięknie gdybym nie zapomniała naładować tego złomstwa.
Tragedia, kompletna tragedia!
Naokoło wszędzie lasy, żadnego domu w pobliżu. Robię się coraz głodniejsza i przerażona zarazem myślą spędzenia nocy w lesie.

***

Ściemniało się powoli. Byłam przerażona jak nigdy w życiu, modliłam się tylko, żeby nie napadł mnie tu ktoś w tej dziczy.
Maszerując przez ten ogromny las natknęłam się na pastwisko na którym pasły się krowy.
Nie były przywiązane a ja muszę koło nich przejść. Mam wrażenie, że wszystkie się na mnie patrzą a choćby jeden gwałtowny ruch może pogorszyć sprawę. Powtarzam sobie po cichutku:
-Spokojnie, spokojnie to tylko zwierzęta- lecz gdy jedna zamuczała to myślałam, że zawału dostanę.
Po chwili zauważyłam jak w moją stronę zmierza bryczka z końmi. Zaczęłam machać rękami, aby się zatrzymała. Pan był na tyle miły, ze zabrał mnie do pobliskiego miasta. Na szczęście stamtąd mam szybko kolejny autobus do Berlina. Mam nadzieję, że już bez żadnych niespodzianek.

19.08.2013r, Berlin, 20:00

Na szczęście dotarłam, co prawda z opóźnieniem ale jestem. Jeszcze tylko kawałek dzieli mnie od domu mojej koleżanki- Weroniki. Co prawda jak przechodziłam przez pasy to ledwo co uszłam z życiem, bo by mnie potrącili ale przeżyłam. Teraz siedzę tu z Werką przy kubku ciepłego kakao i rozmawiamy sobie jak za starych czasów.
-Więc po co tak na prawdę przyjechałaś?- zapytała dziewczyna
-Weruś stęskniłem się za Tobą po prostu.
-Zosik, znamy się nie od dziś, gadamy często na skype'ie i nie wciśniesz mi bajki, że przyjechałaś tu dlatego, bo Ci nie uwierzę.
-No dobra jak zwykle mnie przejrzałaś.
-Więc o co chodzi?
-Czy ja zawsze muszę ściągać na siebie pecha?
-Przystojny chociaż?
-Kto?- zapytałam
-Ten pech!
-To nie o to chodzi.
-Akurat. Opowiedz mi o tym w takim razie.
Opowiedziałam Weronice wszystko od A do Zet. Nie pomijając żadnego faktu.
-Kochasz Go?- zapytała Werka
-Nie.
-To co tak się użalasz?
Nie byłam w stanie odpowiedzieć na to pytanie.
-Czyli jednak- stwierdziła moja przyjaciółka.
-Czy Wy wszyscy musicie mieć zawsze rację? Wera zrozum ja się boję. A zresztą teraz to i tak już koniec.

-Zosia....
-Skończmy rozmawiać na ten temat. Przyjechałam tu dla relaksu a nie analizować swoje życie ok?
-Ok.
--------------------------------------------------------------------
Cześć Kochane!!;)
Dziękuję po raz setny za wszystkie komentarze, wyświetlenia, obserwacje!!!!;)
Przepraszam za to co wyżej- rozdział do kiru, ale musiałam to napisać:)
Historia zdarzyła się naprawdę i to mi!
Co prawda nie podróżowałam po Berlinie a w Polsce ale to wszystko mi się zdarzyło;p
I panicznie się bałam;p
Wiem, na pewno śmiejecie się teraz z tego mojego lęku przed krowami ale co zrobić hahah:D
Teraz sama się z tego Śmieję:D
I dziękuje Weronice!!:D
Pozdrawiam
Julita




14 komentarzy:

  1. Pierwsza ;3
    Rozdział cudny!
    hahah strach przed krowami xd haha
    Marco pewnie się zdziwił, a może nawet wpadnie do Berlina? :D
    Dobrze, ze chociaż tam do Weroniki dotarła :)
    Czekam na nowy rozdział.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty rozdział! Strach przed krowami, mega <3
    Czekam na kolejny! Buziaki ; *

    OdpowiedzUsuń
  3. hahah krowy najlepsze!!!:D
    Mam nadzieje wciąż że się pogodzą:)
    Buziaki<33

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelacyjny rozdział, w ogóle nie masz na co narzekać, jest świetny i kropka ! :) Akcja i strach przed krowami haha, rozbroiłaś mnie tym, nie mogę się powstrzymać od śmiechu ! :D Liczę, że mimo wszystko jednak się pogodzą, oby ! Czekam na kolejny, pozdrawiam :) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no świetny jest!
    I również czekam aż się pogodzą:D
    Buźka<33

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! <3 Akcja z krowami powaliła mnie :D
    Mam nadzieję, że się pogodzą :)
    Czekam z niecierpliwością na następny!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowne ;) Czekam na kolejny ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział!
    Bałam się, że Zosi coś się stanie w tym lesie czy coś, ale na szczęście uszła z życiem i wiesz co? nie dziwię Ci się, że boisz się krów, bo ja również mam niezłego cykora jak widzę te zwierzęta, więc nie jesteś sama! I naprawdę współczuję Ci, że musiałaś przejść przez to naprawdę! Jezu, ja bym chyba na zawał padła, haha!
    Buziaki kochana i zapraszam na (W KOŃCU!) nowość u mnie :) ŚCISKAM♥
    http://zakochana-na-zaboj-w-robercie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Haha to z krowami powala ;D
    Ale każdy się czegoś boi ;p
    Świetny rozdział aż chciałoby się już czytać następne ;)
    -Kamila ;>

    OdpowiedzUsuń
  10. Trochę długo mnie nie było, za co chciałam ogromnie przeprosić.! :) Rozdział trzymający w napięciu, przynajmniej mnie. :) Bałam się, że coś może stać się Zosi, ale na szczęście nic takiego się nie stało.! :) Przerażenie Marco iż może dziewczyna wyjedzie do Berlina na stałe, potwierdza tylko fakt iż on naprawdę ją kocha.! :D A ona jego, tylko czemu się tak opiera? :D Liczę na to, że po rozmowie z Weroniką, Zosia nabierze pewności siebie i nie będzie już odtrącała od siebie Reusa.! :D
    Dodawaj szybko następny, bo już nie mogę się doczekać.! :D
    Pozdrawiam.! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. hahah
    Kochana!
    Wychowałam się w mieście więc krów unikam również jak ognia!:)
    Rozdział jak zawsze przecudowny:)
    Pozdrawiam:**

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny ! ;*
    Czekam na następny :D

    Zapraszam :D > http://welcome-my-lifee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Nadrobiłam wszytkie rozdziały! Co tu dużo rzecz ... hmmm KOCHAM TO OPOWIADANIE !! Piszesz świetnie. Nie no poprostu podziwiam. Jak czytasz moje opowiadanie to po prostu można mi wytykać wszystkie błędy! Świetnie ! Pozdrawiam papa :* A kiedy nowość ?

    Akcja z krowami była the best... Mam nadzieje że się ułoży między Zosią a Reusem :))CZEKAM !

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem troche smutna. :c
    Ja tak strasznie nie lubie takich niescislosci. :c
    Oni maja byc razem i koniec.
    I to zaraz, tutaj. :)

    OdpowiedzUsuń