piątek, 7 marca 2014

Rozdział 28

08.09.2013r, 7:40, szpital

Z samego rana obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Gdy odebrałam dowiedziałam się, że moja mama się wybudziła. Nie namyślając się długo udałam się do szpitala. Akurat w tym momencie lekarz przebywa u mojej rodzicielki więc poczekam aż skończy wizytę. Tak bardzo się boję, że mimo wszystko nie będzie mnie pamiętać.
-Pani Roztocka? Można wejść do mamy- oznajmił lekarz.
Gdyby to było takie łatwe. Wstałam z krzesła i poczułam jak nogi się pode mna uginają nie mówiąc już o dłoniach, które zaczęły się trząść. Jednakowoż nie było już odwrotu bo gdy przekroczyłam próg pomieszczenia mama spojrzała się na mnie.
-Jak się czujesz?- zapytałam siadając obok.
-Sama nie wiem. Słabo mi.
-Spokojnie leż. A jak tam z...Pamiętasz coś?
Mama spojrzała na mnie tym swoim przestraszonym wzrokiem, który nie wskazywał nic dobrego. Najwyraźniej nie odzyskała pamięci. Odwróciłam głowę w drugą stronę, by nie dostrzegła łez w moich oczach.
-Zosia?-na dźwięk tych słów mimowolnie skierowałam wzrok na mamę.
-Pamiętasz mnie?!
-No oczywiście dziecko. Jak mogłabym nie pamiętać własnej córki. Dlaczego płaczesz?- po tej przemowie wybuchnęłam płaczem.
Ze szczęścia oczywiście.
-To nic takiego. Po prostu cieszę się, że jesteś.- stwierdziłam przytulając mamę.

09.09.2013r, Dortmund, 14:00

Lekarz stwierdził, ze nie ma sensu co zostawiać mamy w szpitalu więc po odebraniu wypisu przyleciałyśmy spowrotem do Dortmundu. Powysyłałam już wszystkim wiadomości co do stanu zdrowia mojej mamy i naszym powrocie do Niemiec. Mama była tak zmęczona, ze od razu położyła się spać, ja natomiast poszłam otworzyć drzwi do których ktoś pukał.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że już jesteś?- Marco podszedł do mnie i tak mnie uścisnął, że chyba zaraz wnętrzności mi wyjdą.
-Ałaaa....Przecież napisałam, że wracamy.
-No takiego smsa napisałaś do wszystkich ale ja chciałem takiego specjalnego tylko dla mnie.
-Oj Reus za dużo Harlequinów czytasz. Wejdziesz do środka?- zapytałam
-Nie,to Ty wyjdziesz na zewnątrz. Zabieram Cię do siebie.
-Ale Marco. Nie mogę....Mama.
-Zosiu. Przecież opiekunka jest z Twoją mamą. Chodź.
-No w sumie i tak śpi więc ok. Czekaj wezmę telefon.

Pojechaliśmy samochodem pod posesję blondyna przy czym gdy wysiadałam z auta zakrył mi oczy swoją dłonią.
-Co Ty znowu wymyśliłeś?!
-Chodź poprowadzę Cię- rzeknął łapiąc mnie za biodro.
Miałam wrażenie, ze schody w jego domu nigdy się nie skończą.
-Powinieneś windę tu zamontować- stwierdziłam
-Już, możesz otworzyć.
Moim oczom ukazała się panorama Dortmundu. Znajdowaliśmy się na dachu a na podłodze był rozłożony koc z szampanem i innymi smakołykami.
-Mam nadzieję, ze nie masz lęku wysokości?- zapytał Reus
W tym momencie spojrzałam przerażonym wzrokiem na blondyna.
-Masz?!- zapytał równie przestraszony.
-Żartuję. Oczywiście, że nie.
-To chodź- wskazał miejsce na kocu.
-Ciekawe jak dostanę się do domu skoro oboje będziemy w upojeniu alkoholowym.
-Pójdziemy na pieszo jak kiedyś- na samo wspomnienie uśmiech nie schodził mi z twarzy.
-Czemu tak mi się przyglądasz?- zapytałam
-Długo Cię nie było. Może tęskniłem co?- rzekł wyciągając do mnie obie dłonie.
-Ja też, nie wiesz jak bardzo.
Musnęłam delikatnie wargi blondyna po czym on oddawał mi pocałunki. Nasze oddechy stawały się coraz bardziej nierówne. Odrywając się delikatnie od Marco wstałam po czym złapałam Go za rękę kierując do środka domu.
-Zosiu? Na pewno? Jesteś gotowa?- szepnął mi do ucha Reus
-Kocham Cię wiesz?- spojrzałam w jego czekoladowe oczy.


Usta Marco muskały ślad, który odcisnęło ramiączko stanika, oboje syciliśmy się zapachem skóry. Czuję się bezpieczna oraz w pełni akceptowana i doceniana.

***

Leżałam tak w ramionach Reus'a kompletnie szczęśliwa. Lecz trzeba było zbierać się do domu.
Podniosłam się więc z łóżka aby poszukać swoich rzeczy.
Byłam owinięta tylko kołdrą.
-Chyba nigdzie teraz nie pójdziesz, co? Zostań na noc słoneczko- zaczął gładzić ręką moje plecy.
-Skarbie muszę iść do domu. Wybacz.
-Zosiu, bo się obrażę. Proszę Cię. No zadzwoń do opiekunki, żeby została u Was na noc, w razie czego jesteś pod telefonem.
-No dobra już. Tylko się nie obrażaj- przytuliłam Reus'a -Tylko mam jedna prośbę.
-Jaką?
-Zrób coś do jedzenia. Jestem na maxa głodna.
-Już idę. Zaczekaj tu.

***

*Oczami Marco*

Przygotowałem pyszna kolację i zamierzałem iść do Zosi aby spytać się co chce do picia, lecz ona zasnęła na łóżku. Jest taka delikatna i śpi jak dziecko.

Nie mam zamiaru jej budzić. W sumie to też padam z nóg. Wziąłem więc szybki prysznic i dołączyłem do Zosi.
************************
Moje kobietki Kochane *.*
Sprawa nr. 1
Wszystkiego najlepsiejszego w Dzień Kobiet.
ZDrówka, pięniędzorów dużo, miłości, samych prawdziwych przyjaźni.
Sprawa nr.2
Masakra tak sie męczyłam z tym rozdziałem. Mam nadzieję, ze jako taki wyszedł :)
Sprawa nr 3
Proszę o szczere komentarze, sugestie co by mozna poprawić, zmienic itd.
Sprawa nr 4
Zobaczcie jakie słodkie zdjecie 
Awwwwwwww


23 komentarze:

  1. Rozdział cudny *_* <3 Wszystkiego naj z okazji dnia kobiet :* :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic nie zmieniaj! Jest świetnie! Ciesze sie z takiego obrotu wydarzeń pozdro

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny! <3
    Dobrze że mama Zosi pamięta wszystko! :)
    A Marco słodziak ;3 :D
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Sprawa nr 1. Dziękować i nawzajem :*
    Sprawa nr. 2: Nie jako tako tylko świetny
    Sprawa nr 3: Nic nie zmieniaj, wszystko jest si :)
    sPRAWA NR 4.: Matko Boska kradnę! Boski Marco<3 Na tapete Go!

    Co do rozdziału to po prostu meeega bombaśny..doczekałam się sceny erotico fantastico :)
    Kocham Cię za to normalnie, ale Ty o tym wiesz, bo Ci non stop to przypominam :*
    Czekam na nn:)
    http://powrotyirozstania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. noo nie dasz zapomniec :)
      Ale też Cię kocham *.*

      Usuń
  5. Genialny rozdział jak zawsze :) Dobrze że mama Zosi nie straciła pamięci! A Marco... taki słodki, aż przytulić się go chce po prostu! Niespodzianka wspaniała :) Kocham to opowiadanie<3 Czekam na kolejny i zapraszam http://life-is-sometimes-cruel.blogspot.com/2014/03/rozdzia-17.html

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG dopiero trafiłam na twoje opowianie. Piszesz cudownie!! Tak wszystko super przedstawiasz.... ;-)
    Cieszę się że Zosi i Marco się układa. Super że jej mama sobie wszystko przypomniała i poznała Zośkę.....
    Mam nadzieję że kolejny rozdział szybko się pojawi. :-D
    Przy okazji zapraszam do mnie:

    http://mario-i-susanne.blogspot.com/?m=1

    http://milosc-jest-jak-kosmos-bezkonca.blogspot.com/?m=1

    Pozdrawiam serdecznie!
    Kasia :-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba bede sie powtarzac ale :CUDO!
    Uff, myslalam, że już nie odzyska pamięci a tu niespodzianka, całe szczęście :)
    A Marco jaki słodziak :)
    Pozdrawiam
    Marika:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Prześwietny rozdział po prostu :)
    Dobrze, że wszystko sie ułożyło;)
    Mam nadzieję, że teraz będzie już dobrze :)
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  9. ooo jaki słodki Marco :)
    Dobrze, że mama pamięta Zosię :)
    Teraz już musi byc wszystko ok ;)
    Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej Kochana:*
    Nadrobiłam wszystkie rozdziały:)
    Świetny blog :)
    Kocham Go ale Ty juz to wiesz, prawda?
    Co do rozdzialu to cieszę się, ze Zosi w końcu wszystko się układa.
    Świetna z Niej dziewczyna.
    Zasługuje na szczęście:)
    Czekam na nexta.
    I zapraszam Cię w końcu do siebie- 4 miesiace mnie nie było.
    http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze, że wszystko sie ułozyło.
    Marco jaki słodki <33
    I jakie widoki omomom <33
    Świetny rozdział jak zawsze :)
    Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń