wtorek, 3 września 2013

Rozdział 9

11.08.2013r, szatnia SIP, 7:00

Obudził mnie zgrzyt zamka w drzwiach. Nareszcie się stąd wydostanę. W progu ujrzałam Jurgena, który wyglądał na bardzo zaskoczonego.
-A co Wy tu robicie? I Marco dlaczego masz na sobie damską bluzę?- zapytał trener patrząc chwilę na blondyna -Dobra, nie mam pytań- po czym wyszedł z szatni.
- To ja idę się ubrać, nie będę w tym paradować po mieście- stwierdził Marco.
Poszedł się przebrać, natomiast ja szybko ruszyłam do domu. Martwiłam się co z mamą no i musiałam się jakoś ogarnąć, bo o 10:00 trzeba wracać na SIP.

***

Na szczęście mama miała się w porządku. Jeśli tak to można nazwać, od tygodni już nic nie mówi. Lekarz stwierdził, że to normalne w jej stanie. Zdążyłam wziąć szybką kąpiel, zmienić swoja odzież i  wyszłam z domu zapominając zabrać śniadania. Przed stadionem usłyszałam głośne piip- piip. Zorientowałam się, ze ten odgłos pochodzi z mojej torebki więc zajrzałam do niej i oczywiście okazało się, że  jest kompletnie rozładowany.
Po chwili poczułam mocne dźgnięcie palcem w bok.
-Myślałem, że poczekasz rano na mnie- stwierdził Reus -Proszę- podał mi reklamówkę
W torbie znajdowała się moja bluza, piękna, pachnąca i wyprana.
-Kiedy zdążyłeś to zrobić i chwileczkę....Marco Reus umie obsługiwać pralkę?
-Bardzo śmieszne, śmiej się dalej z męskiej populacji. A w ogóle to idziesz dziś ze mną.
-Ja z Tobą? Gdzie?
-Dowiesz się po treningu. Do zobaczenia.
-Ale Marco!- krzyknęłam ale blondyn udał, ze mnie nie słyszy.

11.08.2013r, Parking SIP, 16:00

-No więc gdzie mam znowu z Tobą iść?- zapytałam
-Na randkę- Reus poruszył zalotnie brwiami.
-Przepraszam, że na co?
-No nie patrz tak już. Idziemy na kawę i ciastko.
Chcąc nie chcąc poczołgałam się za blondynem do kawiarni.
Weszliśmy do srodka, podali nam menu, ale było strasznie sztywno w tym miejscu. Czułam się obco w tym miejscu.
-Marco?
-No?
-Możemy stąd iść?
-A co nie podoba się?
-Wiesz...nie bardzo.
-To dobrze. Mi tez tu jakoś nie pasuje. Chodźmy- oznajmił Reus
-Dobra. No to ja Cię zabiorę na kawę i ciastko- zaproponowałam.
Zaprowadziłam blondyna na miasto gdzie przemiła pani w budce sprzedawała rurki z kremem i przepyszne capuccino.
-Pycha- stwierdził Marco- Mogłaś od razu powiedzieć, że wolisz bardziej luzackie miejsca. Nie męczylibyśmy się tam.
-A co wyglądam na jakąś lalę, która lubi sztywna atmosferę? - uśmiechnęłam się najszerzej jak tylko mogłam.
-Poczekaj. Pobrudziłaś się tu- Marco wskazał kącik ust.
-Już?
-Nie, pokaż- starł swoim kciukiem mój przepyszny krem z rurki. Przez sekundę nasze spojrzenia się spotkały, lecz zmieszana odwróciłam wzrok.
Przechadzaliśmy się tak uliczkami Dortmundu, aż naszym oczom ukazał się piękny zalew wodny. Usiedliśmy na chwilkę na pomoście, by posłuchać szumu fal.
-Pięknie tu- rzekłam- Słyszysz?
-Co mam słyszeć?- zapytał Marco
-No jak świetnie fale komponują się z wiatrem.
Marco popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem.

-Ojej, zamknij oczy. No zamknij- rozkazałam -I słuchaj. Uwielbiam ten odgłos. Chciałabym umieć przenieść ten dźwięk na moje skrzypce. Niesamowite to jest.
-Grasz na skrzypcach?- zapytał Marco
-Tak. I wiesz co? Za 3 dni mam przesłuchanie na studia. I strasznie się denerwuję. Wstydzę się występowania przed publiką. Nie wyobrażam sobie co zrobię jak będą mi kazali wystąpić przed paroma setkami osób.
-Nie wyglądasz na taką co się wstydzi- stwierdził Marco
-Pozory mylą...Późno się zrobiło, wracajmy już.
Przeszłam parę kroków i poczułam moje paski od japonek wrzynają mi się w skórę. Załamałam się kompletnie, gdy uświadomiłam sobie jak to jeszcze daleko mam do domu.
Powoli czułam jak na stopie robi mi się odcisk. Marco był tak pochłonięty rozmową, że nie zauważył jak utykam.
-Marco, dalej nie idę- przysiadłam na ławce
-Co się stało?
-Buty mnie obtarły. Patrz- moje stopy wyglądały okropnie.
-Dobra, nie da rady. Wskakuj na plecy- oznajmił Reus
-No chyba żartujesz
-W takim razie ja idę a Ty tutaj siedź- chłopak ruszył w drogę.
-Marco! Chodź tutaj! Natychmiast! Jest już ciemno!- krzyczałam
-Wiec jak będzie?- zapytał
-Ughhhh- stanęłam na ławce, Marco stanął tyłem do mnie i wskoczyłam mu na plecy.
-Jeezu. Dziewczyno co Ty jesz?
-Eeej, wcale nie jestem gruba! I uważaj, bo Ci zaraz rozwalę tą idealną fryzurkę- stwierdziłam.
-Dobra, dobra nie marudź juz, bo spadniesz. Trzymaj się, bo muszę Cię podrzucić. Zaraz zlecisz i będziemy razem leżeć.
Wybuchnęłam śmiechem wyobrażając sobie upadek na beton ale nie chcąc kusić losu wczepiłam się mocniej w blondyna.
-Playboy New York
-Co?
-Używasz Playboy New York
-Skąd wiesz?
-Czuję.
Po 20 minutach dotarliśmy do domu.
-No to co znowu Ci wiszę przysługę?- zapytałam
-No na to wychodzi. Jak coś wymyślę to dam Ci znać.
Staliśmy tak chwilę w kompletnym milczeniu.
-No to dobranoc w takim razie- stwierdziłam
-Dobranoc.
-----------------------------------------------------
Następny:)
Boże jaki nam plan wymyślili:(
Masakrejszyn!
Ale dajemy radę:**
Mam nadzieję, że mimo szkoły dam rade obserwować  blogi!:)
Buźka:**
Julita

9 komentarzy:

  1. Jaki słodki i pomocny ten Marco. :>
    Cudny rozdział. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest boski.
    Marco jaki słodziak.Oni muszą być razem.:*
    czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. hue hue
    -Idziesz ze mną
    -Gdzie
    -Na randkę:)
    Uwielbiam<33
    Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział! :*
    Marco słodziaku ;**
    Mam nadzieję, że będą razem <3
    Czekam na nowy.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny!<33
    Haha Marco jaki słodki:******
    Pozdrawiam:**

    OdpowiedzUsuń
  6. Marco słodziak . Oni muszą być razem i tyle .!
    Rozdział świetny .!
    Pozdrawiam . ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. No jak Oni do siebie pasują!
    Jakie romantico!
    Pozdrawiam:**

    OdpowiedzUsuń
  8. O jeju, no nie mogę!!! Po pierwsze wielki plus za Candice!! Ona tak bardzo pasuje do tego opowiadania! I świetnie pasuje do Reusa, tak a pro po! Nie no, zakochałam się chyba w tym opowiadaniu! Jest takie naturalne, ludzkie! Nic dodać, nic ująć! Szybko lecę dodać je do moich obserwowanych!! Buziaki kochana i zapraszam w wolnej chwili do mnie ;*
    http://zakochana-na-zaboj-w-robercie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. <3 <3 <3 ~ mowi wiecej niz 1000 slow <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń