piątek, 2 maja 2014

Rozdział 36

03.10.2013r, dom, 08:00

Oczami Marco


Drzemałem na fotelu gdy w telefonie rozległ się dzwonek.
-Panie Reus? Wiemy kim on jest. To Karol Zieliński.
-Zabiję gnoja.
-Spokojnie wiemy gdzie On jest. Jeśli ma Pan czas proszę być za piętnaście minut na komisariacie.
Dwa razy nie trzeba było mi tego mówić. Ubrałem buty i pojechałem na posterunek.

***

-Jednostka policyjna namierzyła Go w opuszczonym domu pod Dortmundem- zrelacjonował mi policjant.
-No to na co czekamy?- zapytałem
-Oczywiście. Już jedziemy- stwierdził funkcjonariusz po czym wsiadając do auta wszyscy ruszyli pod Dortmund.

***

Oczami Zosi


Obudziło mnie zimno, które dobiegało z nie domkniętych okien w pomieszczeniu. Związana grubymi linami siedziałam w rogu pokoju i modliłam się o to, by ktoś mnie stąd wyciągnął. Co jakiś czas przychodził do mnie postawny mężczyzna z jedzeniem. Lecz nie miałam zamiaru nic przełknąć. Koniec końców miałam strasznie ściśnięty żołądek. Po chwili wszyscy wbiegli do pokoju i zakleili mi usta taśmą.
Karol podszedł do mnie i rzekł:
-Nawet nie próbuj krzyczeć, jasne? Twój kochaś jest naprawdę szybki ale i tak Cię stąd nie wyciągnie. Wiec lepiej milcz jeśli nie chcesz aby coś Ci się stało.
Wszyscy siedzieli cicho jak myszy pod miotłą udawając, że w środku nikogo nie ma. W pewnym momencie usłyszano głos z megafonu:
-Karolu Zieliński wiemy, że tam jesteś. Wyjdziesz dobrowolnie albo wkroczymy tam sami!
-Cholerny piłkarzyna!- zaklął pod nosem Zieliński. -Zrobimy tak- wyprowadźcie po cichu ją tylnym wyjściem a ja wyjdę. Nie puszczę parę z gęby więc po 48h będą musieli mnie wypuścić. A tu macie adres. Tam ją przechowajcie- Karol wcisnął jednemu z mężczyzn kartkę.
Wszystko ładnie i pięknie by było tylko zapomnieli mnie ponownie związać. Cholernie się bałam ale wyboru nie było.
Gdy Karol wyszedł puściłam się za nim. i w tym momencie ujrzałam Reusa przepełnionego nienawiścią do Polaka. Gdy postanowił się na Niego rzucić z przerażeniem krzyknęłam:
-Marco nie! On ma ze sobą.....
Nóż. Tak chciałam krzyknąć ale było już za późno. Reus leżał zakrwawiony na ziemi a policja zaczęła gonić Karola, który w tym momencie uciekał w siną dal. Policjant, który został ze mną na miejscu zadzwonił po pogotowie. Ja natomiast klęczałam przy Reusie.
-Marco....proszę nie zostawiaj mnie- szlochałam podtrzymując blondynowi głowę.
-Zosia?- szeptem wydusił z siebie blondyn -Uratowałem Cię
-Tak wiem- uśmiechnęłam się przez łzy. -Nie zamykaj oczu dobrze? Obiecasz mi to?- zapytałam patrząc w brązowe tęczówki Marco.
-Kocham Cię- stwierdził Reus po czym odpłynął.
-Marco! Nie możesz! Obudź się! Słyszysz?!- szarpałam jak nienormalna za koszulkę blondyna ale On ani drgnął. W tym samym momencie oślepiło mnie światło pogotowia ratunkowego.
-Co tu się stało?-zapytał ratownik
-Został skaleczony nożem. Błagam pomóżcie mu. On się wykrwawi!- stwierdziłam załamana.
-Niech się Pani uspokoi. Zrobimy co w naszej mocy- odrzekł mężczyzna po czym zapytał czy jadę z nimi do szpitala.
-Oczywiście- oznajmiłam.
Leżał taki nieprzytomny. Zupełnie jak nie on. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Ani smutku ani rozpaczy bo o radości nie ma tutaj co mówić.
Wydawało mi się, że godziny mijają w tej poczekalni. A gdy w końcu Go wywieźli z sali operacyjnej to i tak niczego ciekawego nie dowiedziałam się od lekarza, bo przecież nie jestem rodziną. Zrezygnowana opadłam na krzesło zwieszając głowę w dół.
-Ty jesteś Zosia, prawda?-spytała się kobieta.
-W czymś mogę pomóc?- zapytałam zdziwiona patrząc w górę.
-Stephanie Reus. Mama Marco. Mój syn wiele o Pani opowiadał.
-Przepraszam.
-Za co?- zapytała siadając obok.
-To przeze mnie to wszystko. Nie powinien teraz tam leżeć. To moja wina. Ja powinnam cierpieć za Niego.
-Nie mów tak. Proszę- rzekła kobieta podając mi chusteczkę- Gdybyś była złym człowiekiem Marco by się do tego nie dopuścił- stwierdziła przytulając mnie.
**************************************************
Cześć Moje Drogie :)
Tak wiem, wiem jestem straszna :)
Mam nadzieje, ze mnie nie zlinczujecie :D
Jak myślicie Marco przeżyje?
Miłego weekendu majowego! :*

Całuski :***

17 komentarzy:

  1. Marco MUSI żyć!!! Po prostu nie wiem co Ci zrobię jak go uśmiercisz. Rozdział jest genialny. Dobrze że znaleźli Zosię, ale nie dobrze że Marco leży w szpitalu. Mama Reus'a wydaje się być miła. Mam nadzieję że Reusowi nic nie będzie i że będą z Zosią żyć długo i szczęśliwie. W wolniej chwili zapraszam na mojego bloga i z niecierpliwością czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, jesteś okropna!!!!
    Marco biedactwo :(
    Musi przeżyć, bo przyjadę i Cię tam ukatrupię!
    Czekam na nexcik :)
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. UWIELBIAM ♥
    Mimo swej tragiczności przecudowny rozdział :)
    Jak i cały blog :)
    Nie no jak On nie przeżyje to po prostu chyba będę ryczeć!
    Oni są dla siebie stworzeni!!!
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. No to ładnie nabroiłaś ;D Marco wiadomo że Musi żyć ma da kogo <3
    Po za tym rozdział rewelacyjny .
    Czekam na nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. ON MUSI ŻYĆ!!!!jak nie to cię nawiedzę w nocy...biedny Marco :'( Rozdział genialny,szkoda że taki krótki ale genialny *_*
    z niecierpliwością czekam na nn<3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeeju co za rozdział! *.* Marco musi przeżyć! Nie ma innej opcji! Jak go uśmiercisz to nie wiem co Ci zrobię :D
    Rozdział genialny!
    Pisz nowy jak najszybciej, bo nie wytrzymam! :D

    Pozdrawiam i w międzyczasie zapraszam do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Dżizys chyba wszystkie paznokcie obgryzłam!
    On przeżyje, MUSI!
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że ją znaleźli ale Marco.....
    Ajc...
    Musi żyć.
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  9. o Matkoooooo biedny Marco.... Już dość długo czytam to opowiadanie.... Wiem, że nie komentuję, za co ogromnie przepraszam.... Blog jest naprawdę cudowny! Cieszę się że z Zosią wszystko w porządku, ale Marco.... boszzz myślałam że zaraz się poryczę.... Całuję! :*
    Kasia <3

    OdpowiedzUsuń
  10. No co ja tu czytam!!!!!
    Mój Reus w niebezpieczeństwie.

    Jadę tam!!!!!
    Dobrze, ze ją znalazła ta policja no ale co się tam wyprawia w ogóle.
    Zosia i tak jest dzielna ja to bym chyba zaczęła ryczeć ...
    Co za cwaniaczek z tego Karola.
    Grrrrr nie lubię Go.
    Biedny MARCO, NO.
    Przecież jak Mu się cos stanie to Zosia sobie tego nie wybaczy.
    Biedna Moja.
    Czekam na nn
    Buzioleeeee:****

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba CIĘ ukatrupię!!!
    Niech On przeżyje, no błagam.
    Zosia nie może zostać sama.
    Ryczę normalnie!

    OdpowiedzUsuń
  12. On musi żyć! nie może umrzeć ;c
    Popaprany Karol grr..
    Powinien dostać za swoje!.
    Zosia nie może tak myśleć ;c
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie dopuszczam do siebie w ogóle takiej myśli, że on może nie przeżyć!
    Czekam na nn
    Pozdrawiam,
    Luiza ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. WooW *-*
    Cudownie piszesz <3
    Wolałabym żeby Marco przeżył, uratował Zosię i był z nią... ;c a tu smuteczeq ;c Ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Musi być dobrze!
    Pozdrowionka :*

    OdpowiedzUsuń
  15. On musi żyć!
    Ma dla kogo!
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  16. Bosz...
    Jak On nie przeżyje to Cię zamorduję!

    OdpowiedzUsuń
  17. No i mamy pierwsze spotkanie z tesciowa. :) szkoda ze w takich okolicznosciach...
    Jakie to piekne. Marco jest po prostu idealem mezczyzny. ♥

    OdpowiedzUsuń