niedziela, 4 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 1

28 lipiec, 15:04, Dortmund

Home, sweet home. Jestem na miejscu. Rozpakowałam się, zawiozłam mamę do kliniki i no cóż pora zabrać się za szukanie uniwersytetu. Niestety nie wiem nawet jaki kierunek wybrać. Mam 22 lata ale nie studiowałam. W Polsce pomagałam tacie w warsztacie samochodowym.
Tak. Wiem.
To nie jest praca dla dziewczyny.
Ale ja to lubiłam.
Byłam jedyną dziewczyną na osiedlu, która potrafiła zmienić koło w samochodzie. Na pozór staram się być silna. Tylko na pozór bo naprawdę jestem za bardzo wrażliwa. Wystarczy, ze ktoś mi coś powie to przeżywam załamanie nerwowe. No ale wracając do mojego uniwersytetu to muszę iść, przynajmniej dostanę stypendium, no i będę musiała obejrzeć się za pracą. W końcu oprócz siebie mam na utrzymaniu swoja rodzicielkę. Jest załamana i niezdolna do pracy. Jak z nią rozmawiam to serce mi pęka.

29 lipiec, 10:56, Uniwersytet

-Tutaj ma Pani ulotki i zapraszamy na początku sierpnia do złożenia deklaracji- wyrecytowała do mnie Pani z dziekanatu.
Jeej, tyle tego tutaj jest...Ludzie przecież już końcówka lipca! Mam niecały tydzień na podjęcie decyzji. Bosko!
***

Cholera, tak się zasiedziałam w tej placówce, ze zapomniałam o mamie. Już 10 minut na mnie czeka. Mam nadzieje, że na mieście nie będzie korków.
I o dziwo nie ma ich o tej porze. Spieszę się niesamowicie, mama jest pewnie bardzo słaba i jedyne o czym marzy to spać w wygodnym łóżku a nie czekać za mną w poczekalni. Wbiegam szybko do szpitala, oczywiście nie zauważając blondyna przede mną. Nie zdążyłam już wyhamować i w efekcie pyszna ciepła kawa wylądowała na jego koszulce i zarazem mojej sukience. Nie mam zbyt wiele czasu na wyjaśnienia, więc rzucam tylko krótkie:
-Przepraszam, bardzo się spieszę- i biegnę dalej nie patrząc w ogóle na chłopaka.
Z daleka zobaczyłam mamę, siedziała z pielęgniarką na korytarzu.
-O Zosik, już jesteś! Właśnie opowiadałam Twojej siostrze jaka dziś piękna pogoda- rzekła o dziwo pełna energii mama.
-Mamo, ale to nie jest moja siostra. Dobrze się czujesz?- zapytałam.
Lecz mama zaczęła opowiadać po polsku jakąś bajkę.
-Dr Kruger chciałby z panią porozmawiać- rzekła do mnie pielęgniarka.
-Oczywiście, Mogłaby pani z nią posiedzieć jeszcze chwilkę?
-Tak, jasne.
-Dziękuję- odparłam i udałam się do gabinetu lekarskiego.
Gdy zapukałam moim oczom  ukazał się przysadzisty mężczyzna w białym kitlu.
-Dzień dobry, Zofia Roztocka, chciał się ze mną Pan widzieć
-Tak. pani Zosiu sytuacja uległa zmianie- stwierdził lekarz
-Panie doktorze widziałam przed chwilą się z mamą. Nie ukrywam, że trochę się przeraziłam.
-Spokojnie. Zrobimy dokładne badania ale wydaje mi się, że mama ma chorobę Alzhaimera- oznajmił mężczyzna
-Słucham? Ale, ale...ona..przecież....jej nerki- mówiłam już półsłowkami przez zaszklone oczy.
-Naprawdę mi przykro. Musi zapewnić jej pani dodatkowa opiekę. Niestety nie możemy jej nic zrobić. Mogę jedynie przepisać leki na uspokojenie. Ale nie możemy jej operować, bo wtedy jej chore nerki przestaną funkcjonować i wtedy no wie pani...- patrzył na mnie smutnie medyk
-Umrze- odpowiedziałam sobie na to pytanie, po czym rozszlochałam się na dobre.
Po 20 minutowej rozmowie z lekarzem stwierdziłam, ze muszę się trzymać. Nie mogę się rozklejać, nie przy niej. Wyszłam z gabinetu i szłyśmy w stronę auta. Po drodze przypomniał mi się incydent z kawą. Uświadomiłam sobie, że zachowałam się okropnie. Rzuciłam blondynowi krótkie przepraszam tłumacząc, że
się spieszę. Jakby to było wystarczającym usprawiedliwieniem. Szukałam chłopaka wzrokiem po korytarzu, lecz zdałam sobie sprawę, ze nawet nie widziałam jego  twarzy. Wiem tylko, że ma blond włosy i koszulka była chyba koloru siwego. No i co teraz mam podchodzić do każdego blondyna z siwą koszulką i dopytywać się czy to Go nie staranowałam?
Muszę do domu.
Jak najszybciej.
Przemyśleć.
Działać.
Zośka!
Weź się w garść.
-----------------------------------------------------
1 rozdział za Nami:)
Czytacie- Komentujcie:)
Pozdrawiam:)
Julita
Buziaki:**

7 komentarzy:

  1. biedna Zosia:(
    Tym blondynem pewnie jest Reus:)
    Oby sie spotkali:)
    Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie. Na pewno będę czytać.
    Współczuję Zosi, ma teraz tyle problemów z matką.
    Oby jej się ułożyło. Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda mi Zosi:(
    Mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze:)
    Pozdrawiam i weny życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedactwo:(
    Mam nadzieje, ze będzie ok i czekam na Reusa!:)
    Świetne zdjątko u góry!:)
    Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczne opowiadanie <3
    szkoda mi Zosi ;(
    Czyżby wpadła na Marco? :3
    Czekam na nowy.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedna Zosia.szkoda mi jej.
    świetne opowiadanie.
    Na pewno był to Marco.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczny rozdział. ;)
    Trochę mi żal Zośki, bo jest taka młoda, a już tyle przeżyła i jeszcze tyle ją czeka. :'(
    Czytam dalej :3

    OdpowiedzUsuń