wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 3

01.08 godz. 12:55, Parking SIP

Stałam tak sobie na parkingu nie zdawając sobie sprawy, że za pięć minut wybije trzynasta i powinnam już grzecznie czekać przed gabinetem prezesa na rozmowę.
Rozmyślałam sobie: o mamie, o mnie no i o tym jakże dziwacznym zbiegu okoliczności.
Mianowicie ja- Zosia Roztocka, lat 22, mam pracować na SIP. Dziewczyna, która ze sportem ma niewiele wspólnego i która nie rozumie jak można przez całe dziewięćdziesiąt minut ganiać za piłką.
Mój wujek- Konrad, zawsze się ze mnie śmieje. Jest odwiecznym fanem wszelakich sportów. A ja?
Nawet jak w gimnazjum byłam na kolonii to po dwóch dniach mnie przywieźli do domu, bo grając w ping- ponga skręciłam kostkę.
O kurczę!
Późno już, czas iść.
Obróciłam się na pięcie i bach! Osz nie!
Znowu!
Znów na kogoś wpadłam. Całe szczęście nie trzymał kawy.
-Przepraszam, ja...-zaczęłam podnosząc moje CV z ziemi
-Bardzo się spieszysz- oznajmił mi głos, który pomógł mi pozbierać papiery
Kurczę. Skąd on wie co ja chcę powiedzieć i zaraz, zaraz.
Gdzieś już Go słyszałam.
Spojrzałam w górę i ujrzałam tę samą blond czuprynkę co w szpitalu.
-Ta-ak. Spieszę się- zaczęłam sylabować.
-No to nie zatrzymuję w takim razie- odrzekł chłopak po czym wszedł do tunelu.
Tak, tak
Głupia ja.
Na drugie imię  powinnam mieć na imię "PRZYPAŁ". Czyż to bardziej do mnie nie pasuje?
Dobra, dobra. Zośka obudź się!
Pokój 4, Rozmowa kwalifikacyjna. Teraz to już biegłam w stronę gabinetu prezesa.
Na całe moje szczęście( jeśli to co stało się przed chwilą można nazwać szczęściem).
Bądź co bądź prezes się spóźnił i akurat zastałam Go w drzwiach.
-Pani do mnie?- zapytał
-Tak. Zosia Roztocka, miałam przyjść w sprawie...
-Ach. tak.Tak. Proszę wejść- zasugerował -Więc szuka Pani pracy.
-Tak. Nie ukrywam, ze potrzebuję jej bardzo pilnie. Jestem w trudnej sytuacji.
-Rozumiem w takim razie mogę ujrzeć CV, dowód osobisty i książeczkę zdrowia?
-Oczywiście. Proszę- byłam przygotowana, wiec podałam mężczyźnie wymagane dokumenty.
-Dobrze. Wszystko się zgadza, więc ustalmy tak. Jutro godzina dziesiąta trzydzieści. Spotkamy się na stadionie. Oprowadzę, wytłumaczę co i jak. No i oczywiście od przyszłego tygodnia może Pani zaczynać.
-Dziękuję bardzo. Nawet nie zdaje Pan sobie sprawy ile ta oferta dla mnie znaczy.
-Nie ma sprawy. Do zobaczenia jutro.
-Do widzenia- odrzekł i szczęśliwa wyszłam z gabinetu.
Tym razem rozglądałam się uważnie, żeby czasem na kogoś nie wpaść.
I
tutaj następuje niespodzianka.
Udało mi się to.
Zosiu- robisz postępy.

Zbliżając się do domu uprzytomniałam, że w lodówce to już tylko żarówka świeci więc weszłam do pobliskiego marketu. Obładowana zakupami usiadłam na chwilę na ławeczce przed sklepem z telewizorami. Puszczali akurat jakieś reklamy. Po chwili w tychże oto wielkich telewizorach nastąpiły wydarzenia sportowe i komentator ogłosił:
"Kilka dni temu BVB wygrała z Bayernem Monachium 4:2"
Przykułam się do TV, gdy usłyszałam, ze mecz odbył się na SIP. W miejscu, które miało być moją placówką robotniczą. I wtedy komentator dodał:
"Po samobójczej bramce gracza z Bayernu, strzale Ilklaya Gundogana i dwóch bramkach Marco Reusa..."
Widzieliście kiedyś przygłupiego szympansa?
Nie?
To szkoda, że nie byliście tam ze mną. Bo tak właśnie wyglądałam, jak jakaś nienormalna małpa.
Oczy prawie mi z orbit wyszły, usta otworzyły się nadzwyczaj szeroko i tak jakoś przez pięć minut tępo wpatrywałam się w telewizor.

Roztocka! Pobudka.
No helloł- staranowałam gwiazdę Bundesligi
Ha!
I to dwa razy!
Wujek Konrad na pewno byłby ze mnie dumny.
No kurczę.
Czego ja się spodziewałam. Jestem Zośka "PRZYPAŁ" Roztocka.
Przecież u mnie to normalne.
No, widziałam Go dziś, wchodził do tunelu. No ty ciemnoto!
Przecież jasne, że jest piłkarzem, po co miałby wchodzić do szatni. Dostarczać jedzenie?
O matko! Jak ja się tam pokażę.
Wiem! Założę sobie turban na głowę i będę udawać arabkę.
Roztocka- to jest myśl. Niech Cię licho....
----------------------------------------------------
Cześć skarbeczki:**
Jutro meczyk!!!!
Się nie mogę doczekać:)
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i obserwacje, wyświetlenia,. Wiele to dla mnie znaczy:)
Buziam Was:***
Julita

11 komentarzy:

  1. FAJNY ROZDZIAŁ, JAKI MECZYK?

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się coraz bardziej:>
    Nie mogę się doczekać, aż rozwiniesz jakoś wątek:P Mam nadzieję, że nas wszystkich czymś mega zaskoczysz:D

    pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    http://i-just-want-to-learn-to-love-again.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział. Zosia to ma farta. Mam nadzieję, że teraz spotka się z Marco i gdzieś się umówią. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam<33
    Ciekawe jak się dalej potoczą losy Zosi:)
    Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń
  5. ohoho ciekawie sie robi:)
    A meczyk pozytywnie!:)
    Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń
  6. Zośka to ma peszka:D
    CIekawe o bd dalej:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham, kocham, kocham <3
    Aż chcę więcej! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie .!!
    Ona to ma życie. hahah...

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahah xd Ostatnie słowa mnie rozbawiły na maxa :D
    Udawać araba to też jaka perspektywa na przyszłość. :D

    OdpowiedzUsuń