07.08.2013r, u Simone, 15:30
-Że niby spałaś z Reusem?- Simone o mało co nie upuściła kubka na podłogę.
-Nie, z księciem Williamem
-Zosik ale, ale...
-To nie to co myślisz! Głupku!
-Tak wszyscy mówią! A wiesz co się potem dzieje? Rodzą się takie piękne małe dzieciaczki.
-Simone! Upiłam się więc mnie odprowadził do domu, byłam tak zalana, że został. Ale ja od razu usnęłam, rozumiesz? Dopiero rano zobaczyłam, że leży na moim łóżku- stwierdziłam.
-Rany, Ty to masz szczęście! Wiesz co ? Chyba polubię nawet tą piłkę nożną.
-Chociaż Ty- stwierdziłam po czym zmieniłam szybko temat, żeby Simone już dłużej Go nie drążyła.
08.08.2013r, SIP, 14:00
Dzisiaj mogłam sobie sprzątać bez obawy, że coś trafi w mój tyłek.
Dlaczego?
Bo dziś sprzątamy tuż po treningu, więc nikogo nie ma już na boisku.
Piłki jedynie zostały.
W sumie to w sektorze nie ma co za dużo do sprzątania, bo przecież ostatnio nie było meczu.
Więc zostanie mi tylko szatnia i mogę kierować się do domu.
-Zosik? Pozbierasz piłki a my pójdziemy już do szatni?!- krzyknęła Grita, która była najstarsza z nas wszystkich.
-Jasne, zaraz do Was dołączę.
Zeszłam więc na dół i zaczęłam się zastanawiać jak można w to coś w ogóle grać. Ustawiłam sobie piłkę i chciałam spróbować kopnąć do bramki, ale oczywiście piłka przeleciała koło siatki.
Uhhh.
W tym momencie wyobraziłam sobie minę wujka Konrada, który na pewno zacząłby swoje wywody jaka to ze mnie niezdara.
-Cholerna piłka- stwierdziłam
-Spokojnie, trochę poćwiczysz i dasz radę- usłyszałam z oddali.
Odwróciłam się mimowolnie i ujrzałam Reusa.
-Długo tu stoisz?- zapytałam
-Wystarczająco
-To co nic nie mówisz? Tylko się tu kompromituję.
Blondyn przywłaszczył sobie jedna piłkę i rzekł:
-Chodź tu
-Po co?- zapytałam
-No chodź!
Podeszłam bliżej.
-No bliżej. Nie zjem Cię przecież.
-No nie wiem. Widziałam przecież ile potrafisz zjeść.
-Niejadek się odezwał- odrzekł Marco- Dobra stań przy tej piłce- stanął za mną.- Musisz się skoncentrować. Patrz tylko i wyłącznie w bramkę. Skup się na niej i rozluźnij trochę nogi w kolanie bo kopiesz jakbyś mopa połknęła.
-Reus, nie pozwalaj sobie!
-Dobra, spróbuj jeszcze raz- rzekł Marco
Jak też kazał tak zrobiłam, tylko że za mocno się zamachnęłam i zamiast w piłkę trafiłam z tyłu w blondyna.
-Jezus, widzisz. Wszystko przez Ciebie. Teraz jeszcze dostanę opieprz od Kloppa, że Cię uszkodziłam.
Marco skakał z bólu.
-No widzisz, jakbyś tak w piłkę trafiała to by było dobrze.
-No chyba Ci lepiej, bo humor Ci się wyostrzył- stwierdziłam po czym pozbierałam piłki i kierowałam się do wyjścia.
-No gdzie idziesz? Zostawisz mnie samego!?- zapytał
-Ja w przeciwieństwie do Ciebie ciężko tu pracuję i tak się składa, ze ten syf, który zostawiliście w szatni muszę posprzątać.
-Ale nie możesz sobie iść, bo tak jak powiedziałaś uszkodziłaś mnie i teraz należy mi się coś.
Pomyślałam chwilę i wpadłam na genialny plan:
-Reus? zgoda. Mam dla Ciebie niespodziankę.
-Taaak?
-Tak. Jutro 20:00 w kawiarni na Begerstasse.
***
Wychodziłam z SIP w wyśmienitym humorze miałam nadzieję, ze plan wypali.
Było już ciemno więc nie widziałam nic na drodze. Nagle coś przede mną wyrosło. I jak to Zosia- uderzyłam w to.
-Oj, przepraszam- rzekłam
-Uszkodziłaś mnie już drugi raz dzisiaj. Mam nadzieję, ze szykujesz jakąś wielką niespodziankę za to co mnie spotkało- poznałam po głosie Reusa.
-Nawet nie wiesz jaką-rozmarzyłam się w myślach kierując się już do wyjścia które było oświetlone
-Już idziesz?- zapytał
-Nie no spoko możemy postać w ciemności przecież to normalne.
-Tak jest romantycznie- poczułam oddech blondyna na swojej szyi
-Taa. Ktoś tu czyta za dużo romansów.
-Skąd Ty się wzięłaś co? Ani trochę w tobie romantyczności.
-Wychowywali mnie jaskiniowcy.
Reus zaczął się śmiać po czym gdy się obróciłam usłyszałam huk.
-Marco, Marco nic Ci nie jest?- zapytałam widząc leżącego na podłodze Reusa.
Otworzył jedno oko rzekł:
-Jednak nie jesteś jaskiniowcem, wiedziałem.
-Po czym wnioskujesz?
-Jaskiniowcy gdy widzą ofiarę zachowują sie jak kanibale.
-Oszukiwałeś, Ty debilu! Się przestraszyłam wiesz? Co by było jakbym na zawał padła?
-Usta, usta ...Szybka reanimacja by była- odparł wesolo blondyn
-Zboczeńcy wszędzie- wywróciłam oczami i podniosłam się z ziemi.
---------------------------------
Następny:)
Przepraszam, że taki krótki ale zbieram się na wesele do kuzynki która mieszka w Anglii i piszę na spontanie.
Chciałam dodać, bo wrócę prawdopodobnie po weekendzie.
W ogóle dziś sniło mi się, ze stałam w kolejce świątecznej po zakupy i kłóciłam się z Reusem o ostatni kubek w sklepie z takim rózowym napisem:)
I w końcu wygrałam, uciekłam z tym kubkiem.
Pozdrawiam
Julita:**
haha sen najlepszy<33
OdpowiedzUsuńMoże w nocy Ci się przyśni, ze Cię gonił za ten kubek:)
Także tego idź już spać:D
A co do rozdziału to świetny<33
Haha szkoda, ze usta uista nie było:)
haha zaraz się kładę:D
UsuńW razie czego dam znać:)
świetny:D
OdpowiedzUsuńHaha<33
Teksty mnie rozwalają w tym opowiadaniu<33
Wychowywali mnie jaskiniowcy:)
Pozdrawiam:**
Hahaha ten pierwszy gif przy rozmowie z Simone- obłędny<33
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie:)
Jak słodko<33
Reus chyba czuje miętę do Zosi:)
Czekam na nn:)
Buziaki:**
Wspaniały rozdział! Biedna Marco :(
OdpowiedzUsuńCzemu Zośka go bije :D Szkoda, że nie nauczył jej jak kopać piłkę.
Ich teksty mnie rozwalają. Czekam na kolejny.
Pozdrawiam :*
genialne<33
OdpowiedzUsuńBiedny Marco:D
Został uszkodzony:)
Ciekawe co to za niespodzianka:)
Pozdrawiam:**
omomom<33
OdpowiedzUsuńKońcówka naj<33 hahahha
Czekam na tą niespodziankę:)
Buziaki:**
Genialny rozdział :*
OdpowiedzUsuńCiekawe co takiego chce przygotować jako niespodziankę? :)
Rozwalasz system tekstami <3
Kocham tego bloga!
Czekam na nowy.
Pozdrawiam :*
Zajebisty rozdział! Twoje teksty są po prostu genialne :D Zastanawiam się, czy Reus dla własnego bezpieczeństwa nie powinien nosić jakiś ochraniaczy, gdy jest przy Zosi ;p Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Rozdział jest boski!!
OdpowiedzUsuńHaha...najlepszy sen.
Biedny Marco, zawsze coś go spotka jak jest w pobliżu Zosia.
czekam na kolejny.:*
Rozwalają mnie te teksty ;)
OdpowiedzUsuńOj biedny Marco, Zośka nim poniewiera ;)
Wspaniały rozdział <3 Czekam na kolejny.
Buziaki ;*
http://life-is-sometimes-cruel.blogspot.com/
hahahaha Reus niech używa przy Zosi:)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny:**
Buziaki:**
Ciekawe masz sny:)
OdpowiedzUsuńOch ta Zosia rozwala sysytem:)
Buziaki:**
Zośka jest niemożliwa, heh.
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa tej jej niespodzianki dla Reusa.
Czekam na kolejny.
Zapraszam do mojego bloga:
http://obiecaj-ze-mnie-nie-skrzywdzisz.blogspot.com/?m=1
Jaki ten Reus uroczy...
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym, żeby jakiś przystojny piłkarz uczył mnie grać... a pozostał mi tylko tata. xD
Tak już czasem bywa. :p